Przejdź do treści Przejdź do menu głównego Przejdź do wyszukiwarki

Niepowtarzalne, bo ręcznie robione świąteczne ozdoby i wigilijne przysmaki kusiły wzrok odwiedzających Jarmark Mikołajkowo-Świąteczny w Spale. Wydarzenie przyciągnęło mieszkańców całego województwa – dzieci szukały Mikołaja, a dorośli inspiracji i pomysłów na nadchodzące święta.

Wyjątkowa edycja Jarmarku Spalskiego w tym roku została zorganizowana w niedzielę, 1 grudnia. Obok stoisk z antykami, książkami, unikatowymi meblami i regionalną żywnością – czyli tym, z czego słynie Jarmark Spalski – stanęły namioty ze świątecznymi dekoracjami i potrawami. Można było kupić oryginalne, ręcznie robione bombki i stroiki, skosztować pierogów, a przede wszystkim poczuć klimat nadchodzących świąt.

Spała2.jpg

Gdy dorośli spacerowali wśród stoisk, dzieci brały udział w poszukiwaniu Mikołaja i innych zabawach inspirowanych świętami. Były kolędy i świąteczna muzyka, a także wiele atrakcji przygotowanych m.in. przez policję, Lasy Państwowe, Centralny Ośrodek Sportu, sołectwa i instytucje kultury z powiatu tomaszowskiego.

Spała.jpg

Niedzielne wydarzenie w Spale to jeden z pierwszych grudniowych jarmarków w naszym województwie. 1 grudnia jarmarki odbyły się także m.in. w Nieborowie i Zelowie.

W linku daty kolejnych świątecznych wydarzeń w Łódzkiem:

https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/%C5%82%C3%B3dzkie-szykuje-si%C4%99-do-%C5%9Bwi%C4%85t

kw

Blisko 260 zawodników z 26 reprezentacji zawitało do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie w sobotę rozpoczął się juniorski Puchar Świata w łyżwiarstwie szybkim. Znakomicie na inaugurację cyklu spisali się biało-czerwoni. W pierwszym dniu PŚJ polskie panczenistki brylowały na 1000 metrów, gdzie złoto wywalczyła Hanna Mazur, zaś druga była Wiktoria Dąbrowska. Z kolei w biegu drużynowym Polki zdobyły srebro.

To największe, łyżwiarskie wydarzenie jesieni w Polsce. W tomaszowskiej Arenie Lodowej pojawili się najbardziej uzdolnieni panczeniści globu, wśród których nie brakowało przedstawicieli łyżwiarskich potęg jak Holandia czy Japonia.

Już na pierwszym dystansie 1000 metrów doczekaliśmy się polskich medali PŚJ w Tomaszowie. Niesamowicie szybka na torze w Arenie Lodowej była Hanna Mazur. Zaledwie 16-letnia zawodniczka UKS Orlica Duszniki-Zdrój przejechała kilometr z czasem 1:19.73 i z ogromną przewagą prowadziła nad bardziej doświadczonymi rywalkami. Wraz z kolejnymi parami pojawiały się rezultaty coraz mocniej zbliżone do jej wyniku, ale finalnie zachowała fotel liderki i tym samym mogła się cieszyć ze swojego premierowego zwycięstwa w PŚ juniorów.

– Wynikiem jestem naprawdę zaskoczona, bo w zeszłym sezonie nie jeździłam za często na tym dystansie. Na ostatniej rundzie wyzionęłam ducha, ale widzę, że było warto. Od razu wiedziałam, że czas jest dobry, o pół sekundy od mojej „życiówki”, i trzeba do samego końca zostać i śledzić tablicę z wynikami. Jak przedostatni i ostatni kwartet przejechał wolniej, to złapałam się za głowę – mówiła Mazur, która nie ukrywała dumy ze zdobycia pierwszego w karierze złotego medalu PŚ juniorek i to właśnie w Polsce. – Dopiero w niedzielę są moje dwa najlepsze dystanse. Skoro na 1000 metrów mogłam zaprezentować taki poziom, to mam jeszcze większą motywację i chcę doświadczyć tego uczucia jeszcze raz – dodała 16-latka, która w tym startowała już w PŚ w short tracku.

Tuż za Mazur uplasowały się pozostałe reprezentantki Polski. Drugi czas osiągnęła Wiktoria Dąbrowska (1:19.90), czwarta była Zofia Braun (1:20.96), a na piątym miejscu, z nowym rekordem życiowym została sklasyfikowana Julia Grzywińska (1:21.04).

– To niesamowite uczucie i szczęście zdobyć medal na naszej ziemi. Na rozgrzewce miałam różne myśli, nie czułam się pewnie, ale później uwierzyłam, że to może się udać – komentowała po ceremonii medalowej Dąbrowska, która celuje w następne sukcesy w PŚ czy na MŚ juniorek. – To cel dla każdego zawodnika na tych pucharach. Zapatruję się tak samo na wszystkie zawody, żeby walczyć o medale i stawać się coraz lepszą, i silniejszą zawodniczką.

W ślady koleżanek z kadry mieli zamiar pójść nasi nastoletni panczeniści. Na 1000 metrów najbliżej medalu byli Mateusz Śliwka i Mikołaj Bielas, którzy do ostatniego kwartetu startujących plasowali się na podium. Ostatecznie musieli obejść się smakiem miejsca w TOP 3, gdyż Śliwka był czwarty (1:13.06), a Bielas piąty (1:13.35).

– Od samego początku, na wyjściu ze startu zrobiłem zły krok, a później wszystko poszło źle technicznie. Nie skupiłem się na jeździe i rytmie, tylko na gonitwie za Koreańczykiem – wyjaśniał Śliwka.

Pozostali biało-czerwoni zakończyli rywalizację w drugiej dziesiątce: siedemnasty był Jerzy Stadnicki (1:14.79), a tuż za nim uplasował się Szymon Hostyński (1:14.87). Cenne doświadczenia z PŚJ w Tomaszowie zebrali także nasi długodystansowcy. Na 3000 metrów mężczyzn swoje „życiówki” poprawili Eryk Marciniak (4:02.25) oraz Roch Maliczowski (4:02.56), którzy zajęli odpowiednio dziesiąte i jedenaste miejsce, a najlepsza spośród Polek na tym dystansie – Emilia Zawisza – była piętnasta (4:39.69).

Kolejne medale na szyjach biało-czerwonych zawisły za to po ostatniej konkurencji dnia, czyli biegu drużynowym. Polki w składzie Braun, Grzywińska i Mazur zdobyły srebro (3:16.28), ustępując jedynie Holenderkom (3:14.06).

Piątą lokatę w biegu drużynowym mężczyzn zajęli natomiast Polacy w składzie Śliwka, Stadnicki i Szymon Kwapisz (4:11.63). – Nasz potencjał jest duży, ale trzeba pokombinować z ustawieniem, kto będzie pierwszy, a kto drugi i trzeci, aby wypoziomować pod względem wytrzymałości. To nasz pierwszy wspólny występ i na pewno jest jeszcze wiele do zrobienia – zaznaczał po starcie Śliwka, który w niedzielę weźmie udział w dwóch konkurencjach: w biegu na 1500 metrów oraz w mass starcie.

Warto dodać, że przy okazji PŚ juniorów, w osobnej kategorii wiekowej startowali zawodnicy do lat U-23. Biało-czerwoni indywidualnie najlepiej spisali się na 1000 metrów. Siódma wśród kobiet była Liwia Kubin (1:23.48), a dziewiąty i dziesiąty czas wśród neo-seniorów zajęli Maksymilian Rzepka (1:13.50) i Mateusz Mikołajuk (1:13.56). Z kolei nasze drużyny kobiet (Zawisza, Violetta Szewczyk, Kubin) i mężczyzn (Wojciech Gutowski, Rzepka, Maliczowski) zajęły czwarte miejsca.

W niedzielę drugi, ostatni dzień PŚ juniorów w Tomaszowie Mazowieckim.  W harmonogramie startów zaplanowano rywalizację na 500 i 1500 metrów, a także biegi masowe. Wstęp na to wydarzenie w tomaszowskiej Arenie Lodowej jest bezpłatny.

Piłka nożna. W hicie kolejki Widzew Łódź przegrał z Rakowem Częstochowa 2:3.Łodzianie stracili bramkę w doliczonym czasie.

Po słabym meczu z Puszczą tym razem obejrzeliśmy dobre widowisko, lecz Widzew znów nie zdobył punktów.

Gospodarze zaczęli spotkanie z wysokiego „c” W 3. minucie Milan Rundić omal nie pokonał własnego bramkarza. Kacper Trelowski odbił piłkę na bok, ale był bezradny przy dobitce Jakuba Sypka. Łodzianie nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia, bowiem dwie minuty później „główka” Jeana Carlosa dała częstochowianom wyrównującego gola. Brazylijczyk świetnie wykorzystał dośrodkowanie Ericka Otieno.

W kolejnych minutach przeważał Raków, który zdecydowanie częściej był przy piłce. W 39. piłkę po stracie Sebastiana Kerka  Władysława Koczergin zagrał do Iviego Lopeza, a Hiszpan pięknym strzałem z półwoleja huknął w okienko.

W drugiej połowie lepiej prezentował się Widzew. Już na początku po dwóch strzałach łodzian: Frana Alvareza i Kamila Cybulskiego piłka przeleciała tuż obok słupka. Co się nie udało Hiszpanowi i Polakowi, idealnie zrobił Bośniak. W 56. minucie po wrzutce Marcela Krajewskiego w pole karne kapitalną główką popisał się Imad Rondić i było 2:2. W kolejnych minutach szansę na zwycięskiego gola miał jeszcze Jakub Łukowski, ale strzelił niecelnie. W końcówce piłkę kontrolował Raków. W doliczonym czasie dośrodkowanie Otieno wykorzystał Jonatan Brunes.

Widzew Łódź – Raków Częstochowa 2:3 (1:2) 1:0 J. Sypek (3), 1:1 J. Carlos (12), 1:2 I. Lopez (39), 2:2 I. Rondić (56), 2:3 J. Brunes (90)

Widzew Łódź: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, da Silva, Kozlovsky – Alvarez, Hanousek, Kerk – Sypek (62 Łukowski), Cybulski (72 Klimek) – Rondić

Piłka nożna. ŁKS Łódź przegrał z Wisłą w Krakowie 1:2. Po raz kolejny punkty wymknęły się łodzianom z rąk w ostatnich minutach.

Od początku ŁKS stosował wysoki pressing i zepchnął gospodarzy do głębokiej defensywy. Łodzianie byli groźni pod krakowską bramką głównie ze stałych fragmentów gry. W 6. minucie groźnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Pirulo, ale strzał sparował do boku Patryk Letkiewicz. Bramkarz Wisły był jednak bezradny przy kolejnym stałym fragmencie. Sześć minut później po rogu wybitym przez Kamila Dankowskiego, Stefan Feiertag zgrał piłkę głową do ustawionego z boku pola bramkowego Leventa Gulena

Wisła natomiast nie miała pomysłu na sforsowanie obrony ŁKS i długo nie była w stanie wykreować sobie klarownej sytuacji do zdobycia gola. Dopiero w 35. minucie uderzeniem z dystansu próbował zaskoczyć Aleksandra Bobka James Igbekeme, ale piłka przeleciała obok bramki. Minutę później z dziesięciu metrów groźny strzał oddał Angel Rodado, ale łódzki bramkarz pokazał, że jest w formie.

Po przerwie gra szybko przechodziła z jednej bramki pod drugą. Najpierw groźną kontrę wyprowadzali gospodarze, ale zepsuł ją Angel Baena, który znalazł się na pozycji spalonej. W 59. minucie z kolei z kontratakiem wyszli goście, ale po strzale Pirulo świetną obroną popisał się Letkiewicz. Dwie minuty później po rzucie rożnym, główką zagrał Alan Uryga, futbolówka spadła tuż przy linii bramkowej, nogę dołożył Łukasz Zwoliński i było 1:1.

W końcówce Wisła dążyła do wygranej i dopięła swego. W doliczonym czasie wrzutkę Kacpra Dudy w pole karne wykorzystał Zwoliński.

Wisła Kraków – ŁKS Łódź 1:1 (0:1) 0:1 L. Gulen (12), Ł Zwoliński (61), 1:2. Ł. Zwoliński (90)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Gulen,  Wiech żk, Głowacki - Kupczak, Mokrzycki, Pirulo - Arasa, Młynarczyk (61 Zając),  Feiertag