Ośrodek Szpitalny in. Madurowicza w Łodzi otworzył dzisiaj drzwi dla przyszłych rodziców, którzy chcą przywitać tutaj swoje dzieci. Można było obejrzeć sale porodowe, porozmawiać z lekarzami i położnymi oraz wziąć udział w warsztatach.
O tym jak się rodzi w „Madurowiczu” opowiedziała prof. Urszula Kowalska-Koprek, a o roli osoby towarzyszącej przy porodzie – położna Agnieszka Małolepszy.
- Polecam wszystkim poród w „Madurowiczu”. Jest tutaj najlepsza opieka, jaką można sobie wymarzyć – mówiła pani Justyna z Łodzi, która we wtorek właśnie w „Madurowiczu” urodziła synka Ignacego.
Podczas Drzwi Otwartych można było także posłuchać wykładów o obowiązkowych badaniach w ciąży, znieczuleniu do porodu i pierwszym karmieniu w szpitalu.
- Oddział ginekologiczno – położniczy „Madurowicza” przeszedł wiosną tego roku gruntowną modernizację. Teraz jest nowocześnie i komfortowo. Na kobiety w ciąży czeka wyremontowany blok porodowy i nowa sala do cięć cesarskich. Modernizacja kosztowała 3,5 mln zł. Dofinansowanie pochodziło z budżetu województwa łódzkiego – mówiła Magdalena Spólnicka, wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Łódzkiego.
Podczas Dni Otwartych lekarze i położne przekonywali, że za murami szpitala kryją się nie tylko komfortowe sale porodowe, ale także wyjątkowi specjaliści - lekarze, położne, pielęgniarki i cały personel, którzy codziennie z ogromną empatią troszczy o życie i zdrowie pacjentów.
Ośrodek Szpitalny im. Madurowicza jest częścią Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. M. Pirogowa w Łodzi. Ma cztery oddziały. Na pacjentów czeka 300 łóżek.
„ Madurowicz” to jeden z najdłużej działających szpitali ginekologiczno - polozniczych w Łodzi, posiada 3 stopień referencyjności. W 1983 roku odbył się tutaj pierwszy w Polsce rodzinny poród.
AK
67-letnia pani Regina Chłopecka odzyskała słuch po prawie pięćdziesięciu latach. To najpiękniejszy prezent na święta. Wszystko dzięki lekarzom ze szpitala im. Pirogowa w Łodzi. Przeprowadzili zabieg wszczepienia implantu słuchowego zakotwiczonego w kości.
Operacja przebiegła bez powikłań. Teraz pacjentka przyzwyczaja się do nowego sposobu odbierania dźwięków, uczy prawidłowego korzystania z urządzenia i „zaprzyjaźnia się" z nową sytuacją.
- Słyszę nawet tykanie zegara, którego wcześniej nigdy nie słyszałam – śmieje się pani Regina. – Nawet mogę sterować przez komórkę tym, jak słyszę. Kiedy na przykład siedzę w poczekalni w przychodni i nie chcę słuchać jakiś opowieści, to sobie wyciszam urządzenie i wtedy nic nie słyszę.
Jeszcze kilka lat temu procedury implantacyjne były prowadzone głównie przez ośrodki kliniczne. Jednak obecnie szybko rozwijający się zespół lekarzy ze szpitala im. Pirogowa w Łodzi wykonuje różnorodne zabiegi chirurgiczne także w swojej placówce. W ten sposób oddział wychodzi naprzeciw potrzebom każdego pacjenta z województwa.
- Sama operacja polega na umieszczeniu tytanowego implantu w kości skroniowej za uchem. Procedura implantacyjna jest krótka i małoinwazyjna, nie niesie za sobą konieczności zakładania szwów. Nie wymaga wprowadzania pacjenta do znieczulenia ogólnego, dlatego jest bezpieczna także dla starszych osób – tłumaczy dr Beata Kociszewska, kierowniczka oddziału laryngologii Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Mikołaja Pirgowa w Łodzi. - Kilka tygodni po zabiegu na wspornik implantu zakładany jest procesor mowy, który umożliwia odbiór dźwięku. Zasada działania urządzenia opiera się na przewodnictwie kostnym. W ten sposób system wykorzystuje naturalną zdolność ciała do przenoszenia dźwięku.
Chorzy kwalifikowani są do zabiegu na podstawie wywiadu, badania laryngologicznego oraz ścisłych kryteriów audiologicznych. Trzeba pamiętać, że nie każdy niedosłuch może być leczony w taki sposób. Pacjenci przekierowani do diagnostyki w szpitalu im. Pirogowa podlegają kwalifikacji w ramach poradni laryngologicznej, gdzie dobierana jest odpowiednia metoda protezowania słuchu.
AK
Niezwykła inicjatywa, magia świąt i dużo dziecięcej radości. Dzisiaj do Centrum Leczenia Chorób Płuc przy ul. Okólnej w Łodzi zapukał Święty Mikołaj. Przyniósł prezenty dla dzieci z Oddziału Chorób Układu Oddechowego.
Upominki były wyjątkowe, bo przygotowali je mali pacjenci z Ośrodka Pediatrycznego im. Korczaka w Łodzi. Mali Pacjenci szpitala w Łagiewnikach zaprezentowali natomiast występ artystyczny. Było też wspólne, radosne śpiewanie kolęd, przy pięknie prószącym za oknem śniegu.
Było wzruszająco, świątecznie i bardzo wesoło. Prezenty wywołały uśmiech oraz poczucie, że w tych trudnych chwilach dzieci nie są same. To też symboliczny most pomiędzy szpitalami. Okres świąteczny to dla wielu małych pacjentów bardzo trudne doświadczenie. Inicjatywa „Dzieci Dzieciom” przypominała, że małe gesty mają ogromną moc i potrafią rozweselić nawet najsmutniejsze chwile.
AK
Przerabiają wysłużone wagony w salonki. Ze starych zostają tylko ostojnice, czyli fragmenty podwozia. Takie cuda robi się w firmie, która ma siedzibę pod Opocznem.
Firma PKP Intercity Remtrak, która swoją siedzibę ma w Libiszowie koło Opoczna, obchodzi jubileusz 25-lecia istnienia. Na urodziny podpisała kontrakt wart blisko 1,5 mld złotych. I wciąż chce się rozbudowywać.
Spółka specjalizuje się w naprawach wagonów pociągów pasażerskich. Ma zakłady produkcyjne m.in. w Warszawie i Opolu, ale jej główna siedziba jest w Libiszowie. Firma wykonuje przeglądy głównie na zlecenie PKP Intercity, remontuje wagony i szykuje się do przerabiania wysłużonych pojazdów w nowoczesne bezprzedziałowce. W najbliższych latach na warsztat przyjadą tutaj 133 takie wagony. Zadanie będzie polegało na kompletnej wymianie wnętrza. W zasadzie ze starych sztuk zostanie tylko podwozie. Wszystkie wagony będą wyposażone w wygodne fotele oraz nowe toalety. Po modernizacji pasażerowie będą mogli korzystać z gniazdek do ładowania laptopów i telefonów oraz wifi. Bezpieczeństwo zapewni system przeciwpożarowy i monitoring. Klimatyzowane wagony będą mogły jeździć nawet 160 km/h.
To nie wszystko. 17 wagonów zostanie przerobionych na tzw. wielofunkcyjne wagony COMBO – z przedziałami dla rodzin z dziećmi, dla osób z niepełnosprawnościami, miejscem na rowery i automaty z przekąskami. Umowa ma zostać zrealizowana w 3-4 lata. Utrzymanie wagonów będzie kontynuowane przez kolejne 23 lata.
- Nie przypominam sobie tak dużych kontraktów, choć pracuję w tej firmie od lat – mówi Tomasz Zelwowiec, prezes PKP Intercity Reamtrak. Wyjaśnia jednocześnie, że to są tzw. przeglądy P5. – Po takiej modernizacji wagony nie różnią się w zasadzie od nowego taboru – dodaje.
W zakładzie wykonuje się też przeglądy i naprawy lokomotyw. Ale tych przyjeżdża do Remtraka około 20 rocznie. W planie jest budowa nowej hali do remontu lokomotyw, wtedy będzie można ich przyjąć o wiele więcej.
jg