Jest takie miejsce w Łódzkiem, gdzie własnoręcznie można sprawdzić, jak działa ręczna sikawka wodna, czy jak się kiedyś jechało do pożaru. To Pożarnicze Centrum Historyczno-Edukacyjne Ziemi Łódzkiej w Wolborzu, które przez 18 lat działalności zgromadziło szereg wyjątkowych i wartościowych eksponatów przekazanych zarówno przez jednostki OSP, jak i prywatnych kolekcjonerów, pasjonatów pożarnictwa. Odwiedzający za każdym razem są tu witani biciem dzwonu strażackiego.
Jednym z najnowszych nabytków centrum jest ręczna sikawka przenośna z syreną alarmową i lampą do mocowania na platformie. Wszystko pochodzi ze starej strażnicy OSP w Ręcznie (pow. piotrkowski).
- Takie sikawki były produkowane przed II wojną światową. A lampa jest na specjalnym drążku, żeby można było nią oświetlać drogę, ale i dzięki niej ratowano dobytek, bo paliło się u góry, a w środku było ciemno – opowiada Andrzej Kotlicki, opiekun i kustosz wolborskiego muzeum, które powstało m.in. na bazie jego prywatnej kolekcji. Jej częścią są zabytkowe - ale ciągle „na chodzie” - wozy strażackie i przenośne sikawki, a także wiele dokumentów związanych z historią pożarnictwa na terenie gm. Wolbórz.
Wśród eksponatów centrum najstarszy to konny pojazd z 1890 roku z ręczną pompą, który trafił tu z Gdańska od prywatnego kolekcjonera. Gaszenie pożaru przy pomocy takiej pompy wymagało sporo wysiłku. – Trzeba było czterech ludzi, ale wykorzystywano nie strażaków, a gapiów – opowiada pan Andrzej. W muzeum każdy odwiedzający może sam sprawdzić, że to niełatwa praca. Jednak to tę część zwiedzania najbardziej lubią wycieczki szkolne i przedszkolne, a także rodziny z dziećmi. – Wyciągamy dla nich ręczną pompę na zewnątrz i jest wtedy mnóstwo śmiechu i zabawy – mówi Barbara Duda, kierownik centrum. Dzieci lubią też sprawdzać, jak głośna może być strażacka syrena.
Goście placówki mogą również usiąść za kierownicą strażackiego Mana z 1967 roku czy dwa lata młodszego Stara. Oba wozy już są na emeryturze, to jednak najbliższa współczesności część kolekcji. Większość stanowią eksponaty z czasów, gdy do pożaru strażacy jechali wozami konnymi. Wśród nich są m.in. pompy ręczne, ale i motopompa brytyjska z powojennych darów UNRRA. To również odzież bojowa oraz hełmy, zarówno służące w akcjach, jak i paradne. Jest np. mundur Urszuli Kotlickiej, nieżyjącej już żony pana Andrzeja, która dzieliła z nim strażacką pasję, a w szeregach OSP Wolbórz pełniła funkcję kronikarki.
Jest wiele ciekawostek np. składana drabina słupkowa, która służyła zarówno jako taran, jak i pomagała strażakom dostać się na dachy, a także brezentowy wór ratunkowy, którym ewakuowano mieszkańców z wyższych pięter palących się budynków.
- Ewakuowanych wsadzano głową w dół, jak rybę, bo inaczej ze strachu i stresu ktoś mógłby się zakleszczyć – tłumaczy pan Andrzej. Odwiedzający muzeum mogą również zobaczyć, jak kiedyś – za pomocą specjalnych bandaży i gorsetów na węże – tamowano przecieki wody. – Dziś się po prostu kupuje nowe węże – mówi kustosz.
Wolborskie muzeum to również bogata kolekcja sztandarów, w tym pochodzącego z 1906 roku pierwszego sztandaru jednostki OSP Wolbórz. Wielką radością dla najmłodszych gości centrum są miniaturowe wozy strażackie, a specjalną atrakcją – oglądanie w sali z wozami i pompami bajek o strażakach.
Pożarnicze Centrum Historyczno-Edukacyjne Ziemi Łódzkiej powstało w 2007 roku. Nieprzypadkowo mieści się w Wolborzu – centrum wyrosło przy strażnicy miejscowej OSP, która w tym roku będzie świętować 220. lecie istnienia. Stąd także pochodził Andrzej Frycz Modrzewski, prekursor polskiego pożarnictwa. Wśród odwiedzających muzeum są szkoły z regionu, a także wycieczki m.in. z woj. mazowieckiego. Oprócz bogatej kolekcji sprzętu pożarniczego jest tu także izba pamięci regionalnej, w której można obejrzeć zbiory gromadzone od 1963 roku przez Stowarzyszenie Przyjaciół Wolborza. Można zobaczyć gromadzone przez lata pamiątki z czasów II wojny światowej.
Wszystkie eksponaty będzie można obejrzeć już podczas wolborskiej nocy muzeów, w piątek, 9 maja. Początek o godz. 17. – Organizujemy ją tydzień wcześniej niż w całej Polsce i odbędzie się pod hasłem 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej – zaprasza Barbara Duda. Wśród dodatkowych atrakcji zaplanowano m.in. pokaz multimedialny, wystawę pamiątek mieszkańców gminy m.in. oryginalnych, pochodzących z czasów II wojny światowej obwieszczeń i ogłoszeń, które zachował dla kolejnych pokoleń ówczesny sołtys Świątnik, a także pokaz zabytkowych pojazdów i atrakcje dla dzieci.
Wydarzenie jest współfinansowane z budżetu Województwa Łódzkiego.
kw
fot. S. Sołtyszewski
zdjęcie z dziećmi - mat. Centrum Pożarnicze
To tutaj, wśród malowniczych pól i alei starych drzew, kręcono sceny do kultowego serialu Rodzina Połanieckich na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza. Modrzewiowy dwór w Łękach Kościelnych w powiecie kutnowskim nie tylko zachwycił filmowców swoją urodą – od lat urzeka również historyków, architektów i wszystkich, którzy tu trafiają. To jedno z najcenniejszych i najbardziej urokliwych miejsc w województwie łódzkim – miejsce z duszą i niezwykłą historią. Drewniany dworek w Łękach Kościelnych jest jednym z nielicznych, który przetrwał blisko 300 lat, a na dodatek jest niezwykle ciekawie położony.
Dworek w Łękach Kościelnych wybudowany został w II poł. XVIII w. lub, jak podają inne źródła, już w końcu XVII w. przez nieznanego fundatora. Usytuowany jest on w obszernym parku z I poł. XIX w., na kopcu otoczonym fosą. Sam kopiec jest starszy od budynku. W wyniku przeprowadzonych tam badań ustalono, że powstał on na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Przypuszcza się, że jest to kolejny dwór powstały w tym miejscu. Pierwszy prawdopodobnie w XVI w. wybudowała rodzin Łąckich-Łęckich.
Obecny dworek to parterowy z poddaszem, drewniany modrzewiowy budynek. Posiada drewniany ganek zwieńczony trójkątnym szczytem. Nakryty jest gontem. Charakterystyczne są dwa ganki – frontowy i tylny, oba wsparte na czterech słupach. Zabytek otoczony jest pięknym, zadbanym parkiem.
Otaczający dwór park o powierzchni około 3 hektarów pochodzi z początku XIX wieku. Na terenie parku znajduje się figurka Matki Boskiej, której szata została przestrzelona podczas II wojny światowej przez niemieckiego żołnierza – według lokalnej legendy, żołnierz ten zginął w pierwszej bitwie po wyjeździe na front.
Urok i autentyczność dworu w Łękach Kościelnych przyciągnęły twórców filmowych. Najbardziej znanym dziełem, w którym dwór „zagrał”, jest serial „Rodzina Połanieckich” z 1978 roku, oparty na powieści Henryka Sienkiewicza. W serialu dwór pełnił rolę majątku Krzemień, gdzie rozgrywały się kluczowe sceny między Marynią a Stachem Połanieckim. Ponadto, dwór pojawił się w filmach „Romans z intruzem” (1984) oraz „Historia kina w Popielawach” (1998).
Dwór w Łękach Kościelnych został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa łódzkiego w czerwcu 1967 roku. Park otaczający dwór również znajduje się w rejestrze zabytków.
Po II wojnie światowej dwór był użytkowany przez Państwową Stadninę Koni w Walewicach, pełniąc funkcje biurowe. Dzięki temu uniknął dewastacji i zachował swój historyczny charakter. W latach 60. XX wieku przeszedł gruntowną renowację. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych.
Niestety, upływ czasu nie oszczędził wszystkich elementów zabytku. Szczególnie gontowy dach dworku wymaga remontu. Aby ratować tę unikalną konstrukcję, właściciel uzyskał dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego w wysokości ponad 130 tysięcy złotych. To ważne wsparcie, ale koszt kompleksowej renowacji dachu będzie znacznie wyższy, a całość prac wymagać będzie dodatkowych nakładów finansowych. Dzięki tej inwestycji dwór ma szansę zachować swój autentyczny charakter na kolejne dekady
- Dwór w Łękach Kościelnych to nie tylko zabytek, ale żywa historia regionu. Jesteśmy dumni, że możemy dbać o to wyjątkowe miejsce. Naszym celem jest zachowanie autentycznego charakteru dworu i jego otoczenia dla przyszłych pokoleń – mówi Rafał Szubski, kierownik gospodarstwa Łękpol, do którego należy dwór.
Dwór w Łękach Kościelnych to wyjątkowy przykład polskiej architektury drewnianej, który przetrwał wieki, zachowując swój niepowtarzalny urok. Jego historia, architektura i filmowe epizody czynią go miejscem wartym odwiedzenia i poznania.
bg.
Zdjęcia: MR
W sercu Łowicza, przy ulicy Klickiego, wznosi się jeden z najbardziej urokliwych i historycznie znaczących zabytków województwa łódzkiego – Baszta generała Stanisława Klickiego. To miejsce nie tylko przyciąga miłośników historii, ale także uchodzi za jedno z najbardziej romantycznych zakątków miasta, idealne na spacer. Baszta jest ponownie dostępna dla zwiedzających – a z jej szczytu można podziwiać Łowicz z zupełnie nowej, niecodziennej perspektywy.
- To jest jeden z najbardziej romantycznych obiektów na terenie Łowicza - mówi Katarzyna Skierska- Pięta, sekretarz miasta Łowicza i przewodnik łowickiego oddziału PTTK im. Anieli Chmielińskiej. – Po II wojnie światowej, przez ponad 30 lat, baszta była siedzibą Komendy Hufca ZHP. Budynek jest własnością Urzędu Miejskiego w Łowiczu a opiekuje się nim Zarząd Osiedla „Stare Miasto”.
Baszta jest częścią większego zespołu romantycznego, który powstał w latach 1822–1824 z inicjatywy generała Stanisława Klickiego, bohatera walk o niepodległość Polski, uczestnika kampanii napoleońskich oraz powstania listopadowego. Projektantem kompleksu był Karol Krauze, a do budowy wykorzystano cegłę, rudę darniową oraz elementy pochodzące z rozbiórki łowickiego zamku.
- Baszta ma około 15 metrów wysokości, czworoboczną podstawę z przylegającą okrągłą wieżą. Miała pierwotnie służyć jako biblioteka wojskowa. W jej ściany wmurowano napisy pamiątkowe z zamku prymasowskiego, co dodaje jej unikalnego charakteru . Na szczycie baszty znajduje się taras widokowy, z którego rozpościera się malowniczy widok na okolicę – dodaje Katarzyna Skierska- Pięta.
Kilka metrów od baszty znajduje się siedziba generała w formie neogotyckiego zameczku. Obecnie w pałacyku mieści się Galeria Malarstwa Współczesnego Zofii i Romana Artymowskich.
Dzięki funduszom unijnym przeprowadzono gruntowny remont, odnowiono elewację, wymieniono okna i drzwi oraz odrestaurowano piwniczkę wieży. Obecnie w baszcie mieści się ekspozycja poświęcona łowickim harcerzom.
Wokół baszty rozciąga się odrestaurowany park w stylu angielskim, wyposażony w urządzenia rekreacyjne dla dzieci i do ćwiczeń dla dorosłych.
Baszta generała Klickiego to nie tylko zabytek o bogatej historii, ale także miejsce pełne romantyzmu i uroku. Jej neogotycka architektura, otoczenie zieleni oraz bogata przeszłość sprawiają, że jest to jedno z najbardziej malowniczych miejsc w Łowiczu. Dla mieszkańców i turystów stanowi nie tylko atrakcję turystyczną, ale także przestrzeń do refleksji nad historią i pięknem architektury.
Odwiedzając Łowicz, warto poświęcić chwilę na spacer wśród zieleni parku, wejść na taras widokowy baszty i poczuć ducha minionych epok, które wciąż żyją w murach tego niezwykłego miejsca.
Basztę można zwiedzać bezpłatnie. Wcześniej trzeba skontaktować się telefonicznie z Zarządem Osiedla „Stare Miasto”: Zofia Kroc - Przewodnicząca Zarządu tel. 601 412 294
bg.
Zdjęcia: MR
W województwie łódzkim systematycznie prowadzone są prace drogowe, których zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa. Powstają dobre jezdnie , a stare i zniszczone drogi zyskują nową nawierzchnię.
Jednym z takich przykładów jest remont odcinka drogi wojewódzkiej nr 581 w powiecie kutnowskim, na terenie gminy Łanięta.
Gmina Łanięta to niewielka, ale strategicznie położona gmina przy granicy z województwem mazowieckim. Przebiega przez nią droga wojewódzka nr 581, która łączy węzeł drogowy w Krośniewicach — miejscu przecięcia dróg krajowych nr 91 i 92 — z Gostyninem. To ważny szlak dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców.
Modernizacja, której umowny termin zakończenia zaplanowano w czerwcu tego roku, objął odcinek od granicy miejscowości Łanięta do Świeciny. Droga przed remontem miała liczne spękania nawierzchni i ubytki. Dzięki przeprowadzonej, gruntownej inwestycji sytuacja uległa poprawie: wyremontowano blisko 3 kilometry drogi, wymieniono nawierzchnię jezdni oraz zatok autobusowych, a także wykonano profilowanie rowów i poboczy.
Wartość przeprowadzonych prac to niemal 1,7 mln zł, z czego znaczną część stanowi dofinansowanie z środków budżetu państwa.
al, pm.