Tej kolekcji teatralnych i filmowych lalek nam zazdroszczą
piątek, 26 września 2025Ponad 8 tysięcy eksponatów liczą zbiory Działu Widowisk Lalkowych Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Wiele z nich to unikatowe rarytasy. Dział lada chwila będzie obchodził 45. urodziny.
To miejsce, w którym materializuje się magiczny świat bajek, baśni i legend. Dbają o niego trzy muzealniczki, miłośniczki lalek teatralnych i filmowych, ich twórców oraz historii polskiego teatru lalkowego.
Kolekcja Działu Widowisk Lalkowych Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego – placówki Urzędu Marszałkowskiego WŁ - liczy ponad 8 tysięcy eksponatów. To lalki teatralne i filmowe wykonane różnymi technikami, maski, projekty, sygnowane niekiedy nazwiskami znanych twórców, ale także makiety, elementy dekoracji i scenografii, kostiumy. Do tego mnóstwo archiwaliów związanych ze spektaklami, w tym fotosy czy oryginalne scenariusze.
Historia działu rozpoczęła się niemal dokładnie 45 lat temu – jesienią 1980 roku. Dobrym duchem utworzenia działu był legendarny Henryk Ryl, założyciel Teatru Arlekin w Łodzi, który pod koniec lat 50. XX wieku był też przez jakiś czas dyrektorem Teatru Pinokio.
- Miał wiele kontaktów, które sprawiły, że o powstającym dziale było głośno. Ta rozpoznawalność pomagała pozyskiwać eksponaty i budować zbiory – mówi Nena Stańczuk, kierowniczka działu.
W naszych zbiorach są rarytasy - cenne unikaty, których zazdrości nam cała Polska. Ozdobą kolekcji są najstarsze, pochodzące z 1914 roku, lalki autorstwa Mariana Ruzamskiego, znanego przedwojennego malarza, którego karierę przerwał wybuch drugiej wojny światowej. W zbiorach znajdują się wykonane przez niego kukiełki - prawdopodobnie na potrzeby szopki politycznej, wśród nich wyróżniają się trzy: autoportret artysty, Turek oraz arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg.

- Mają głowy rzeźbione z gliny. Otrzymaliśmy je od przyjaciółki rodziny Ruzamskiego, Alicji Onisk, która pamiętała je z dzieciństwa. Po wojnie trafiła do Łodzi, przekazała nam te lalki, a przy okazji pamięć o Ruzamskim. Gdyby nie te artefakty, pewnie niewiele osób by dziś o nim pamiętało – opowiada pani Nena.
Artysta zmarł na dwa tygodnie przez wyzwoleniem obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen. Znany jest m.in. z tego, że przemycił swoją teczkę z obozu w Auschwitz, gdzie także tworzył. Był w niej między innymi portret Ksawerego Dunikowskiego, którego poznał w obozie.
- Ruzamski był przed wojną związany z Tarnobrzegiem. I w tym mieście będą go wkrótce przypominać wystawą. Nasze lalki się na nią wybierają. Były też pokazywane dwa lata temu w Łodzi podczas naszej wystawy towarzyszącej sesji naukowej „Ocalić lalkę!” - mówi Nena Stańczuk.
Cennymi unikatami są także pacynki Juliana Sójki, wędrownego aktora-lalkarza, który żył w latach 1902-1985. Związany był m.in. z Teatrem Tęcza w Słupsku, gdzie wystawiał spektakle o przygodach Kubusia. Główna postać to próba stworzenia polskiego lalkowego bohatera narodowego na kształt niemieckiego Kasperka, czy radzieckiego Pietruszki. Kubuś miewał podszyte folklorem przygody, w których często oszukiwał śmierć, diabła, miał konszachty z czarownicą. W zbiorach muzeum są lalki, przekazane przez samego Sójkę, które grały w jego przedstawieniach.

- Niewykluczone, że autor odreagował tymi opowieściami traumy wojenne, niewole, obozy. Sójka zaczął bardzo wcześnie, bo jego wuj był wędrownym lalkarzem. Już jako dziecko wystawiał spektakle w ramie okna mieszkania na parterze, gdzie mieszkała jego rodzina. Lalki robił na przykład z ziemniaków - opowiada Nena Stańczuk.
Dumą zbiorów jest także czarownica Wacława Kondka, twórcy związanego z Łodzią, dziś nieco zapomnianego. To lalka nietypowa, bo skonstruowana tak, że rozpada się na pół. Dzięki temu podczas przedawnień czarownica mogła pokazać magiczne moce.

- Spektakl, z którego pochodzi, nosił tytuł „Ptasie mleko” wyreżyserował go w 1956 roku Henryk Ryl - opowiada kierowniczka Działu Widowisk Lakowych. - Kondek był bardzo oryginalnym twórcą. Kiedy chciał zrobić film, w którym miały zagrać postacie wykonane z gliny, uczył się garncarstwa u najlepszych rzemieślników naszego regionu.
W czołówce kolekcji jest także słowiańska bogini Łada, lalka z roku 1968. Pochodzi z przedstawienia „Podanie o Piaście” Teatru Baj w Warszawie. To projekt Wacława Ujejskiego, scenografa i malarza. Na wyróżnienie zasługują także lalki Adama Kiliana, jednego z najsłynniejszych polskich plastyków, animatorów i scenografów, związanego przede wszystkim z Teatrem Lalka w Warszawie. To postacie z animacji „Letni koncert”, czy na przykład bardzo efektowna marionetka sycylijska przedstawiającą tytułową królową ze spektaklu „Farfurka Królowej Bony”.

- Jest prowadzona z góry, jak każda marionetka, ale ma również pręt w głowie. Ten typ budowy lalek został opatentowany na Sycylii, więc nazywamy je marionetkami sycylijskimi – wyjaśnia Nena Stańczuk.
Równie efektowna i nietypowa jest także lalka z przedstawienia „Historia Parysa królewica trojańskiego”, według projektu Zenobiusza Strzeleckiego. Zrobiono ją z blachy i setek paciorków i koralików. Z kolei Jan Berdyszak, rzeźbiarz, malarz, grafik i teoretyk sztuki, którego prace są poszukiwanie na aukcjach, stworzył innowacyjną lalkę wykonaną ze słomy i tkaniny. Zagrała Rachelę w spektaklu „Wesele” na podstawie dramatu Stanisława Wyspiańskiego.

- Niedawno część naszych lalek wróciła z Konina, gdzie były prezentowane na dużej wystawie złożonej z naszych zbiorów. Obejrzało je ponad 6 tysięcy osób - mówi Nena Stańczuk.
W zbiorach działu są także lalki filmowe, między innymi pochodzące z produkcji łódzkiego Studia Filmowego Se-Ma-For: Miś Uszatek czy Miś Colargol.
- Nasz Uszatek jest na gościnnych występach w Narodowym Centrum Kultury Filmowej. Co warte podkreślenia, to jeden z pierwszych Uszatków, pochodzi z 1962 roku – dodaje Nena Stańczuk.
Autorami filmowych lalek ze zbiorów działu są tacy artyści, jak Edward Sturlis, jeden z ojców polskiej animacji, wespół z Zenonem Wasilewskim stworzył w roku 1947 pierwszy polski lalkowy film animowany „Za króla Krakusa”. Jego żona, Teresa Puchowska-Sturlis, była między innymi reżyserką przygód Misia Uszatka.
- Bardzo ważne jest to, że ostateczny wygląd lalek, filmowych czy teatralnych, to w dużej mierze zasługa pracowni plastycznych, czyli rzeszy rzemieślników, którzy materializowali projekty i pomysły artystów. Dziś często zapominamy o tych bezimiennych pracownikach pracowni plastycznych – przypomina pani Nena.
Bardzo ważną częścią zbioru są projekty lalek oraz scenografii do przedstawień lalkowych. W kolekcji muzeum są projekty unikatowe, których autorami są uznani twórcy. Przykłady? Prace Alego Bunscha do cyklu „Kolorowe piosenki”, uznawanego za podwaliny polskiego lalkarstwa. Spektakl został zainicjowany w Teatrze Groteska w Krakowie, później - w licznych odsłonach - przez lata był kontynuowany w łódzkim Arlekinie, do którego z Krakowa przyjechał założyciel teatru Henryk Ryl. Projekt scenopisu pochodzi z roku 1949. Równie cenny jest scenopis Haliny Bielińskiej-Haupe do „Dziecka Gwiazdy” w reżyserii Janusza Galewicza, słynnego reżysera serii o Misiu Uszatku, ale też kierownika literackiego m.in. Teatru Pinokio w Łodzi. Ten scenopis obrazkowy to nic innego, jak dzisiejsze storyboardy tworzone do filmów.

Rarytasem są także projekty autorstwa słynnego malarza Jerzego Nowosielskiego, który w latach 50. XX wieku mieszkał w Łodzi i był związany między innymi z Teatrem Pinokio. Nowosielski często współpracował przy tych pracach z żoną. Zofia Gutkowska-Nowosielska była etatową scenografką w drugim teatrze - Arlekinie.

Kiedy tę cenną kolekcję będzie można zobaczyć w Łodzi?
- Po trwającym remoncie muzeum, dostaniemy nową przestrzeń dla naszych zbiorów. Również wystawienniczą - zapowiada Nena Stańczuk.
Przypomnijmy, że Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi jest otwarte - mimo remontu. Warto zaglądać do muzealnego programu działań.
aa/fot. pw
Galeria
https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/tej-kolekcji-teatralnych-i-filmowych-lalek-nam-zazdroszcza#sigProId23d9e894cf
