Archiwum - lodzkie.pl
piątek, 17 stycznia 2025

ŁKS wygrywa derby w drodze po puchar

W ćwierćfinale Pucharu Polski ŁKS zmierzył się z PGE Grot Budowlanymi Łódź. Po niezwykle emocjonującym, pięciosetowym pojedynku dwóch czołowych drużyn ekstraklasy górą Wiewióry.

Meczowi od początku towarzyszyły ogromne emocje i na trybunach i na boisku. Bardziej spięte podeszły do pojedynku ełkaesianki, bo pierwszego seta przegrały niezwykle gładko – do 16. Budowlane nie poszły za ciosem i w drugim secie to one nie powalczyły. Dopiero trzecia partia była niezwykle wyrównana. Walka toczyła się punkt za punkt i choć Wiewióry prowadziły już 20:17, to przegrały seta do 23. Ale Budowlane znów gładko oddały czwartą partię i o awansie do Final Four miał zdecydować tie-break.

W ostatnim secie od początku prowadziły ełkaesianki. I choć rywalki dochodziły je na punkt – dwa, a nawet remisowały 10:10, to Wiewióry sięgnęły po zwycięstwo po ostatnim ataku Anastazji Hryshchuk. To one powalczą w lutym (15-16) w Elblągu o główne trofeum. Półfinałowym rywalem ŁKS będzie MOYA Radomka Radom.

W drużynie ŁKS zadebiutowała Weronika Gierszewska, atakująca, która przeszła w tym tygodniu z #Volley Wrocław.

 

PGE Grot Budowlani Łódź – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:16, 21:25, 25:23, 14:25, 13:15).

PGE Grot Budowlani: Blagojević, Planinšec, Grabka, Damaske, Sobolska-Tarasova, Enweonwu, Łysiak; Wilińska, Lisiak, Drużkowska, Różyńska, Drosdowska
ŁKS Commercecon: Kowalewska, Ščuka, Alagierska, Hryshchuk, Mędrzyk, Obiała, Stenzel; Dróżdż, Gajer, Jęcek, Bidias, Gierszewska, Stefanik

jg/fot. Sebastian Sołtyszewski

piątek, 17 stycznia 2025

Festiwal goli w meczu Widzewa

Aż 11 bramek padło w sparingu Widzewa Łódź z Zagłębiem Lubin. Miedziowi wygrali 7:4. Dobrze, że skład Widzewa uzupełni grecki obrońca Polydefkis Volanakis.

Był to drugi mecz łodzian przebywających na zgrupowaniu w Turcji. W pierwszym zremisowali z Dynamem Kijów 1:1, w piątek spotkali się z rywalem z rodzimej ekstraklasy. Trenerzy umówili się, że mecz kontrolny będzie składał się z czterech części, a każda potrwa 30 minu. Nikt jednak nie spodziewał się chyba takiego gradu goli.

W pierwszych minutach Widzew kontrolował grę. Wysoki pressing, dużo gry w środku pola pozwoliło łodzianom panować na boisku przez pierwsze 20 minut. Ale lubinianie coraz śmielej atakowali i po rzucie rożnym w 24 minucie meczu otworzyli wynik spotkania. Ich kontry i szybkie wyprowadzanie piłki z własnej połowy okazały się zabójcze dla widzewiaków. W pierwszej połowie meczu, głównie na skutek błędów łodzianie stracili kolejne trzy gole.

Na trzecią kwartę, przed którą trener Daniel Myśliwiec wymienił skład, wyszedł zespół - wydawało się - dojrzalszy z Juljanem Shehu, Sebastianem Kerkiem i Imadem Rondiciem. Ten ostatni strzelił pierwszego gola z rzutu karnego, Shehu dorzucił „oczko” po dośrodkowaniu Kerka z rzutu rożnego i wydawało się, że gra Widzewa nabiera płynności, a kolejne gole są kwestią czasu. I były, ale strzelali je nie tylko łodzianie. Z tej wymiany ciosów, która była efektem dość swobodnej gry obu zespołów, Zagłębie wyszło zwycięsko.

Nowy obrońca

Trener Myśliwiec i cała drużyna będzie miała nad czym pracować na treningach i w kolejnych meczach kontrolnych . Dobrze, że skład widzewiaków uzupełni grecki obrońca Polydefkis Volanakis. 21-latek, wychowanek Arisu Saloniki, który przez ostatnie lata grał w słowackiej ekstraklasie jest już w Turcji, ale na razie trenował indywidualnie. Wkrótce ma dołączyć do zespołu. Następne sparingi w środę 22 stycznia.

 

Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 4:7 (0:1, 0:4, 2:5)

Gole dla Widzewa: Rondić (2 - 77. k. i 97.), Shehu (82.), Kwiatkowski (107.)

Widzew: Jan Krzywański (Mikołaj Biegański 61.) - Marcel Krajewski (Paweł Kwiatkowski 61.), Mateusz Żyro (Piotr Gajewski 91.), Luis da Silva (Noah Diliberto 91.), Jakub Grzejszczak (Samuel Kozlovsky 61.) - Fran Alvarez (Leon Madej 61.), Marek Hanousek (Juljan Shehu 61.), Daniel Gryzio (Sebastian Kerk 61.) - Jakub Sypek (Hilary Gong 61.), Hubert Sobol (Imad Rondić 61., Nikodem Stachowicz 103.), Jakub Łukowski (Kamil Cybulski 61.)

jg/fot. widzew.com

piątek, 17 stycznia 2025

Prawie 30 mln złotych na rozwój sołectw i KGW w Łódzkiem

Sołectwa w Łódzkiem mają mnóstwo pomysłów na swój rozwój i w nowym roku będą mogły je realizować dzięki dotacjom z budżetu Województwa Łódzkiego. Konkursy już trwają, wnioski można składać do 28 stycznia. Łącznie na inicjatywy mieszkańców, w tym gospodyń z KGW mamy niemal 30 mln zł.

Każde sołectwo może dostać jedną z trzech dotacji – 15 tys. zł, 100 tys. zł i 200 tys. zł, a wszystko zależy od potrzeb danej miejscowości i kreatywności jej mieszkańców.

- Jako mieszkanka Łodzi, wiem, że nie ma Polski bez polskiej wsi. To jest wspaniała tradycja, historia, to przenoszenie tego z pokolenia na pokolenie. Sołectwa to są nasze najmniejsze lokalne społeczności, które wspaniale jednoczą mieszkańców i są najbliżej ich potrzeb – mówiła Joanna Skrzydlewska, marszałek województwa łódzkiego, podczas konferencji przedstawiającej tegoroczną ofertę UMWŁ dla terenów wiejskich. – W tym roku w budżecie WŁ mamy blisko 30 mln złotych, które chcemy przekazać na granty sołeckie, programy „Nasze świetlice” i „Nasza infrastruktura sołecka” oraz na wsparcie KGW. Jestem przekonana, a historia nam to już pokazała, że to są bardzo dobrze zainwestowane środki. To są pieniądze, dzięki którym powstają miejsca życia codziennego mieszkańców. Świetlica wiejska pełni wiele funkcji: to jest miejsce rozrywki, ale też szkoleń, spotkań, miejsce aktywizacji, szczególnie dla osób starszych.

15 tysięcy to wsparcie w ramach programu „Granty sołeckie”. To pieniądze na doposażenie świetlic np. zakup sprzętu czy zastawy stołowej, na ich drobne remonty, ale także na organizację miejsc wypoczynku i rekreacji oraz warsztaty i działania integrujące mieszkańców. Na ten cel samorząd województwa przeznaczył w 2025 roku 15 milionów złotych.

 Sołectwo.jpg

Drugi program – „Nasza infrastruktura sołecka” to dotacje do 100 tys. zł. Sołectwa będą mogły je pozyskać m.in. na budowę, rozbudowę lub modernizację plenerowych miejsc do integracji m.in. altan, miejsc na ognisko, placów zabaw. Chodzi o przestrzeń, która będzie służyć także do rekreacji czy edukacji np. ścieżki edukacyjne, boiska, siłownie plenerowe. To pieniądze również na zagospodarowanie terenu wokół świetlic, czyli utwardzenie i ogrodzenie działki, oświetlenie, stworzenie miejsc zielonych. Budżet na cały program to 5 mln zł.

Trzeci program – „Nasze świetlice sołeckie” dedykowany jest domom ludowym. Wsparcie wyniesie do 200 tys. zł, a wsie będą mogły je przeznaczyć na budowę lub zakup i montaż nowych świetlic, zarówno kontenerowych, jak i drewnianych, a także na rozbudowę, modernizację i ulepszenie świetlic już istniejących. Tu pula wynosi 7 mln zł.

- Wprowadziliśmy kilka zmian do regulaminu i te pieniądze będę lepiej wydatkowane niż wcześniej. Zarówno dotacje do 100 tys. zł, jak i do 200 tys. zł będzie można rozliczyć do końca roku tylko protokołem inwestycyjnym, a w kolejnych latach można prowadzić dalsze etapy inwestycji – mówi Artur Bagieński, członek zarządu województwa.

Wsparcie dla sołectw to również pieniądze na rozwój kół gospodyń wiejskich. W 2025 roku na gospodynie czekają dwa miliony złotych w ramach realizacji programu „Aktywizacja mieszkańców obszarów wiejskich oraz propagowania produktów tradycyjnych i dziedzictwa kulinarnego”. To pieniądze na doposażenie KGW, a także wsparcie w organizacji wydarzeń kultywujących kulturę ludową Łódzkiego.

kgw_2.jpg

Każde KGW będzie mogło sięgnąć po dotację w maksymalnej wysokości 10 tys. zł. Pieniądze będzie można wydać m.in. na zakup sprzętu i akcesoriów do przygotowywania posiłków, ich przechowywania i prezentacji oraz zakup sprzętu i akcesoriów do wykonywania rękodzieła, na nowe stroje ludowe lub regionalne oraz na artykuły żywnościowe do przygotowania degustacji podczas warsztatów, dożynek czy jarmarków.

We wszystkich czterech konkursach czas na składanie wniosków mija 28 stycznia. Termin realizacji projektów, który otrzymają dotację, to koniec 2025 roku.

kw/fot. MT

W linku ogłoszenia konkursów, ich regulaminy i materiały do pobrania:

https://www.lodzkie.pl/rolnictwo/dotacje-2025-dla-solectw

https://ngo.lodzkie.pl/konkurs-pn-aktywizacja-mieszkancow-obszarow-wiejskich-oraz-propagowanie-produktow-tradycyjnych-i-dziedzictwa-kulinarnego/

piątek, 17 stycznia 2025

Łódzkie gra z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy

Oryginalne pamiątki sportowe, wycieczki z przewodnikiem, zaproszenia na największe wydarzenia sportowe, a nawet lot samolotem i spotkanie z gwiazdą. Województwo Łódzkie znowu gra z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i ma wystrzałowe licytacje. Ta niezwykła inicjatywa łączy ludzi w szczytnym celu. Pieniądze zebrane podczas 33. edycji największej akcji filantropijnej w kraju zostaną przekazane na wsparcie onkologii i hematologii dziecięcej.

W tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra dla zdrowia. Przyłącza się do niej Zarząd Województwa Łódzkiego, który zaprasza na swoje aukcje. A tam prawdziwe perełki. To na przykład koszulki z podpisami naszych mistrzów — Mariusza Wlazłego, Grzegorza Łomacza czy Kajetana Duszyńskiego, piłki z autografami największych klubów w Łódzkiem, a nawet… Oryginalne buty Marcina Gortata. Marszałek Joanna Skrzydlewska zaprasza m.in. do wspólnego kibicowania podczas finału siatkarskiej Ligii Narodów Kobiet czy na spotkanie z Tatianą Okupnik i koncert gwiazdy.

- Cieszymy się, że po długiej przerwie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wraca do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego, bo przez ostatnie 5 lat w ogóle tu nie funkcjonowała. To jest wyjątkowy dzień w roku, który pięknie łączy nasze społeczeństwo. Nie ma nic wspanialszego niż czynienie dobra, a WOŚP to właśnie jest taka inicjatywa. Działamy aktywnie i dokładamy swoje cegiełki, żeby padł kolejny rekord na pomoc dla najmłodszych – mówi Joanna Skrzydlewska, Marszałek Województwa Łódzkiego.

_0MT7624net.jpg

Lista aukcji z Łódzkiego jest długa. To kilkadziesiąt propozycji, a każda z nich — wyjątkowa. Do wylicytowania są na przykład wycieczki z przewodnikami po wszystkich siedmiu Parkach Krajobrazowych Województwa Łódzkiego. Prawdziwą gratką dla miłośników przyrody będą też indywidualne warsztaty i spotkania z botanikiem, ornitologiem czy chiropterologiem, czyli ekspertem od nietoperzy. Wicemarszałek Agnieszka Ryś zaprasza z kolei na wspólną wyprawę motocyklową przez Łódzkie.

- Nie znam drugiej takiej inicjatywy, która tak scala społeczeństwo. Każdy, kto kiedykolwiek był w szpitalu i korzystał ze sprzętu zakupionego przez WOŚP, wie, ile dobra czyni i jakie to ważne. Zapraszam miłośników dwóch kółek do podróży po południowej części Łódzkiego, Wielkiego Łuku Warty, Jury Krakowsko-Wieluńskiej. W ten sposób będziemy wspólnie wspierać WOŚP – mówi Agnieszka Ryś, Wicemarszałek Województwa Łódzkiego.

Nowoczesne urządzenia z czerwonym serduszkiem WOŚP znaleźć można we wszystkich szpitalach wojewódzkich w regionie. Za ogromnym sukcesem tej akcji stoją jednak miliony Polaków, którzy co roku chętnie dorzucają się do zbiórki. Dzięki ich hojności zebrano dotychczas ponad 2 mld złotych. Kwota ta na pewno wzrośnie dzięki propozycji Wicemarszałka Województwa Łódzkiego Piotra Wojtysiaka, który zaprasza na lot prywatnym samolotem. 

- Wreszcie Województwo po przerwie dołącza do tej pięknej akcji. To jest nasze wspólne dzieło, bo każdy kto kiedykolwiek włożył coś do puszki stoi za tym sukcesem. A ja na aukcję wystawiam coś wyjątkowego, bo uwielbiam latać i podziwiać świat z lotu ptaka. Zapraszam wszystkich, którzy chcieliby zobaczyć Województwo z góry, to jak się pięknie rozwija do licytowania – mówi Piotr Wojtysiak, Wicemarszałek Województwa Łódzkiego.

_0MT7596net.jpg

Ta licytacja wywoła szybsze bicie serca u wszystkich miłośników polskiego filmu. Wśród przedmiotów wystawianych przez Województwo Łódzkie można znaleźć oryginalne elementy kostiumu z filmu „Kingsajz” Juliusza Machulskiego. To broda i czapka krasnoludka, oczywiście z certyfikatem. Wystawione zostały też zdjęcia, obrazy i albumy uznanych artystów związanych z Łódzkiem. A jeśli ktoś chciałby zobaczyć na fotografii siebie samego, powinien wziąć udział w licytacji ślubnej sesji zdjęciowej w Pałacu i Stadninie Koni w Walewicach, na którą zaprasza Członek Zarządu Województwa Artur Bagieński.

- Zdrowie jest najważniejsze, szczególnie zdrowie dzieci. Jeśli dziecko poważnie zachoruje, to gehenna dla rodziców. Pomagajmy dzieciom. Zapraszam na sesję zdjęciową w przepięknym Pałacu w Walewicach. Wszystko będzie profesjonalnie przygotowane, a para młoda będzie na pewno bardzo zadowolona – mówi Artur Bagieński, Członek Zarządu Województwa Łódzkiego.

Serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy od ponad trzech dekad jest symbolem jedności i wsparcia dla potrzebujących. Swoją cegiełkę dokłada też Członek Zarządu Województwa Artur Ostrowski, który na licytację wystawił wspólne sadzenie drzew oraz własnoręcznie wykonaną figurkę… Baby Yody.

- Od 30 lat wspieram WOŚP w różny sposób. Mam wiele pasji i staram się z nich korzystać, również w słusznym celu. Dlatego zdecydowałem się wystawić na aukcję wspólne sadzenie drzew. Jestem też wielkim fanem fantastyki – stąd figurka Yody, z którą trudno będzie mi się rozstać. Ale czego nie robi się dla WOŚP. Niech moc będzie z nami – mówi Artur Ostrowski, Członek Zarządu Województwa Łódzkiego

_0MT7710net.jpg

Razem z WOŚP po raz pierwszy od wielu lat gra też Łódzka Kolej Aglomeracyjna. ŁKA ma coś dla prawdziwych miłośników kolei – oficjalne gadżety, zwiedzanie zaplecza technicznego, czapkę konduktora, a nawet… szkolenie na symulatorze jazdy pociągiem.

Wszystkie aukcje z Województwa Łódzkiego wystawia sztab WOŚP w łódzkiej Manufakturze. Licytacje odbywają się na koncie sztabu na portalu allegro.pl. Znaleźć je można TUTAJ

piątek, 17 stycznia 2025

Gwiazda światowej sceny wystąpi podczas Dni Pamięci

Koncerty, spektakle, spotkania autorskie, warsztaty dla dzieci. Już po raz piętnasty przy wsparciu samorządu województwa łódzkiego odbędą się w Łodzi Dni Pamięci. Gwiazdą będzie znana ze scen Brodwayu oraz kina pieśniarka i aktorka Daniella Rabbani.

Dni Pamięci to część obchodów ustanowionego 20 lat temu Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Łódzką odsłonę tego wydarzenia od początku organizują Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce i Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi przy wsparciu Urzędu Marszałkowskiego.

- W tym roku mija osiemdziesiąt lat od wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau. 27 stycznia uroczystości odbywają się na całym świecie. My się w nie włączamy. Ale mija też piętnaście lat, odkąd celebrujemy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Postanowiliśmy, aby nasz tegoroczny program był wołaniem o pamięć ale i o życie. Szukamy w życiu dialogu i jedności. O tym chcemy przypomnieć - mówi Artur Hofman, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce.

Wydarzenia z bogatego programu tegorocznej edycji Dni Pamięci będą się odbywać w placówkach kultury samorządu województwa - Teatrze Jaracza oraz po raz pierwszy w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi, ale także w Muzeum Miasta Łodzi oraz Muzeum Tradycji Niepodległościowych.

- Uczestniczmy w tym wydarzeniu od początku i od początku jest w nim nasz Teatr Jaracza. W tym roku dołączyło muzeum archeologiczne, co gwarantuje zajęcia na bardzo wysokim poziomie - mówi Małgorzata Kania, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego. - Jesteśmy szczęśliwi, że inwestując w kulturę, przyczyniamy się do utrwalania pamięci i historii naszego województwa.

Na koncert inauguracyjny Dni Pamięci zapraszamy 24 stycznia do Teatru im. Stefana Jaracza. Wystąpi Izabela Szafrańska z zespołem. Finałowy koncert galowy będzie gratką dla miłośników kina, teatru i muzyki. Na Dużej Scenie Teatru Jaracza zaśpiewa Daniella Rabbani, gwiazda Brodwayu i kina, artystka śpiewająca w jidysz. Repertuar koncertu został dobrany dzięki współpracy dwóch muzyków i aranżerów Neala Brostoffa ze Stanów Zjednoczonych i Sebastiana Wypycha.

W Teatrze Jaracza można też już oglądać wystawę „Jaka pamięć? Jeżeli nie ja dla mnie - to kto? Jeżeli ja tylko dla siebie - to kim ja jestem?".  To cykl rzeźb poświęconych tematyce pamięci autorstwa Tatiany Nowak. Częścią Dni Pamięci jest także Pakiet Edukacyjny, czyli warsztaty dla dzieci w Teatrze Jaracza zorganizowane przez Muzeum Archeologiczne, Muzeum Miasta Łodzi, Muzeum Tradycji Niepodległościowych oraz Muzeum Getta Warszawskiego. Na wszystkie wydarzenia wstęp jest bezpłatny. Wejściówki są dostępne w kasie Teatru Jaracza.

 Program Dni Pamięci

24 stycznia (piątek)

18.30 „Żydowska ulica” –  koncert inauguracyjny wykonaniu Izabelli Szafrańskiej z zespołem. Duża Scena, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

25 stycznia (sobota)

19.00 „Obóz”–  spektakl Teatru Nobilis w reż. Piotra Lewickiego. Scena Kameralna, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

26 stycznia (niedziela)

17.00 Finisaż wystawy „Jaka Pamięć" z udziałem autorki rzeźb Tatiany Nowak (Włochy) oraz Rabina Dawida Szychowskiego. Górne Foyer Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi

18.00 „Historia Jakuba” - monodram Łukasza Lewandowskiego w reż. Aldony Figury na podstawie sztuki Tadeusza Słobodzianka. Mała Scena Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi

27 stycznia (poniedziałek)

12.00 Uroczyste złożenie kwiatów na stacji Radegast. Aleja Pamięci Ofiar Litzmannstadt Getto 12

18.00 Gala finałowa XV Dni Pamięci - koncert „We Remember” Daniella Rabbani i Neal Brostoff (USA) oraz Sebastian Wypych Trio (Polska). Duża Scena Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi

Wydarzenie towarzyszące

17-27 stycznia

„Jaka Pamięc? Jeżeli nie ja dla mnie - to kto? Jeżeli ja tylko dla siebie - to kim ja jestem?" - wystawa rzeźb Tatiany Nowak. Górne Foyer Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi

21-24 stycznia

Specjalny Pakiet Edukacyjny Dni Pamięci dla szkół oraz grup zorganizowanych. Szczegółowe informacje  dotyczące rezerwacji warsztatów pod numerem
telefonu +48 537 842 236 lub na stronie www.tskz.pl

piątek, 17 stycznia 2025

Nowe pielęgniarki i położne w Łódzkiem

Będą pomagać chorym i witać na świecie nowonarodzone dzieci. Dzisiaj absolwenci Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi odebrali dyplomy i wyróżnienia. Przed nimi nowe wyzwania i praca, która jest powołaniem i misją. W uroczystości wręczenia dyplomów wzięła udział Agnieszka Ryś, wicemarszałek województwa łódzkiego.

Mury uczelni opuszcza w tym roku 700 absolwentów Wydziału Nauk o Zdrowiu, w tym 300 pielęgniarek i położnych. Najlepsi otrzymali dzisiaj nagrody za ciężką pracę i wybitne osiągnięcia. Takich wyróżnień było 85.

- Jeszcze nie tak dawno przekraczaliście progi tej uczelni, trochę nieśmiało, przestraszeni, zastanawialiście się czy podołacie. Potem nadszedł czas ciężkiej, wytężonej pracy i nauki. I przyszedł dzisiejszy dzień, kiedy zakończyliście pewien etap swojego życia. Przed Wami nowy etap, który będzie niewątpliwie trudniejszy od minionego, bo zmuszający do większej odpowiedzialności i samodzielności – mówiła Agnieszka Ryś, wicemarszałek województwa łódzkiego. – Wybraliście zawód, w którym będziecie pomagać. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Jako przedstawiciel Samorządu Województwa Łódzkiego serdecznie gratuluję Wam tego, że wybraliście uczelnię w stolicy naszego regionu.

Współczesny świat stawia przed absolwentami Uniwersytetu Medycznego coraz większe wyzwania. Epidemie, starzejące się społeczeństwo, kryzysy zdrowotne – to realia, które wymagają elastyczności i zaangażowania. Na ten czas prof.  Waldemar Machała, rektor uczelni przypomniał absolwentom słowa: „Obym w cierpiącym widział tylko człowieka”.

 

AK

piątek, 17 stycznia 2025

Karnawałowe tradycje w Łódzkiem ciągle żywe

Trwa karnawał, czyli czas zabawy, zimowych balów i korowodów przebierańców. Większość z nich ma swoje tradycje w zwyczajach ludowych. W wielu częściach województwa mieszkańcy odtwarzają dawne obrzędy m.in. związane z kolędą, która trwa do 2 lutego oraz z ostatkami, czyli pożegnaniem czasu hucznych imprez.

Jeśli nie we Wenecji, i nie w Rio de Janerio, to karnawał tylko w Łódzkiem i do tego na ludowo. W całym województwie z początkiem stycznia ruszyły bale m.in. kostiumowe, jedyna do dziś kultywowana forma zabawy z bogatego dziedzictwa karnawałowych tradycji w regionie. Przed laty na balach np. maskowych czy charytatywnych bawiono się w miastach, a mieszkańcy wsi mieli swoje obrzędy m.in. chodzących po domach przebierańców, rytuały i zabawy przynoszące powodzenie pannom i kawalerom na wydaniu. Wielu mieszkańców pamięta te zwyczaje, które dziś odtwarzają tylko zespoły ludowe, uczestnicy warsztatów etnograficznych lub uczniowie szkół. Przebierańców w Łódzkiem można już spotkać rzadko, choć w ostatnich latach odwiedzali m.in. starostwa powiatowe w Piotrkowie Trybunalskim, Bełchatowie, mieszkańców Zadzimia (pow. poddębicki) czy w Chrzanowic (pow. radomszczański).

- Te zapustowe zwyczaje i tak lepiej przetrwały w naszym regionie niż kolędowe – mówi Olga Łoś, etnograf z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Jak dodaje, powodów, które doprowadziły do zapomnienia charakterystycznych, karnawałowych obrzędów jest wiele: postępujące wyludnianie się wsi, rozwój technologii, które stały się naszą nową rozrywką czyli zmiana sposobu życia współczesnych pokoleń i sama rola obrzędów, które kiedyś były związane z wierzeniami dotyczącymi np. płodności czy urodzaju ziem, a dziś są po prostu atrakcją.

A jak to kiedyś bywało?

Miś spod Sieradza

Najwięcej obrzędów karnawałowych w Łódzkiem kojarzy się z regionem sieradzkim.  Przez lata było tu popularne kolędowanie, czyli chodzenie po wsi kolędników z Herodem lub szopką przedstawiających scenki rodzajowe związane z narodzeniem Jezusa. Razem z Herodem chodzili też m.in. Żyd, Anioł i Śmierć. Znacznie dłużej przetrwały i cieszyły się większą popularnością przejścia przebierańców, którzy pojawiali się pod koniec karnawału, w czasie tzw. ostatków. Ten obrzęd, tak jak kolęda, był związany z zapewnieniem dobrobytu i urodzaju rolnikowi w nowym roku, a także płodności, zarówno uprawom, jak i mieszkańcom.

- Zapustnicy, bo tak się nazywali, zaczynali chodzić od chałupy do chałupy pod koniec karnawału. Orszak był dość niepoprawny politycznie, bo byli w nim: Żyd, Cyganka, Dziad, Baba i Miś, a każda z postaci miała swoją rolę: Dziad obcałowywał panny, Cyganka wróżyła, Baba próbowała coś ukraść, Żyd zabierał to, co Baba ukradła, a Miś rozrabiał - opowiada Paweł Kieroń, etnograf z Muzeum Okręgowego w Sieradzu.  Miś, którego przebranie było wykonane z grochowin, to jedna z maszkar zapustnych, które miały przywoływać wiosnę, dlatego, jak dodaje Paweł Kieroń, zdarzało się palenie grochowin, co było dawaniem sygnału zimie, żeby już sobie poszła.

Sieradzki miś zapustny, utrwalany w tradycji przez wielu twórców ludowych, stał się inspiracją dla kultowego już „Misia” Stanisława Barei. Jednym z artystów wykonujących maszkary był Stanisław Kałuziak z wsi Chojne pod Sieradzem. Współpracował m.in. z Cepelią, gdzie trafiały jego prace i to prawdopodobnie w ten sposób natrafili na kukłę filmowcy, a potem dotarli dla pana Stanisława, który wykonał misia na „miarę możliwości” polskiego kina. Misie pana Stanisława do dziś można oglądać w sieradzkim muzeum – największy ma ok. 2,5 metra.

mat_2.jpg

Karnawałowe tradycje na sieradzkiej wsi to nie tylko zapustnicy. Czas tuż przed wielkim postem upływał na zabawach z sutym poczęstunkiem i tańcami. W okolicach Goszczanowa popularny był zwyczaj, który przywędrował do Łódzkiego ze Śląska, czyli babski comber (od słowa cembrowina, który oznacza krąg). Była to „babska” impreza, podczas której młoda mężatka musiała się wkupić w łaski doświadczonych gospodyń. Później do pań dołączali panowie, a młody mąż musiał wykupić swoją drugą połowę. Takiego „cymbra” urządzano m.in. w Poniatowie pod Goszczanowem, gdzie starsze stażem mężatki na wózku z poduchą woziły po wsi młode gospodynie. Tradycja była żywa do 1973 roku, choć jeszcze później Gminny Ośrodek Kultury w Goszczanowie, dwukrotnie ją odtworzył. – Pierwszy raz w 2003 roku, drugi w 2005, ale później już nie było mieszkańców, którym zależało na tym obrzędzie. Ci najstarsi odeszli, nowi nie znali zwyczaju - przyznaje Renata Pawlak, dyrektor GOK w Goszczanowie.

mat_3.jpg

Były też zabawy dla starych panien i kawalerów. Dla tych pierwszych był Podkoziołek. Była to zabawa w  ostatkowy wtorek, podczas której panny musiały odkupić swoją winę, za to, że nie wyszły jeszcze za mąż. Centralnym punktem była figurka Koziołka (chłopca), w której cebule symbolizowały płodność. Był też talerz (położony  pod Koziołkiem), na który panny wrzucały pieniądze.

Męską wersją zabawy był Siemieniec, popularny m.in. w powiecie łaskim. Był to obrzędowy taniec mężczyzn w karczmie lub chałupie, podczas którego żonaty już mężczyzna smagał ich batem lub miotłą, a cały rytuał miał zapobiegać kładzeniu się zboża. Dziś ten obrzęd odtworzył i promuje Zespół Pieśni i Tańca Dobroń, który dodatkowo, zabiega o wpisanie widowiska na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. – Już jesteśmy po wszystkich uzgodnieniach i konsultacjach, teraz czas na kwestie formalne, czyli złożenie wniosku – mówi Maciej Rzepkowski z zespołu.

Zespół_Dobroń.jpg

Siemieniec to dziś jedna z głównych wizytówek artystów, będzie go można obejrzeć – cały obrzęd wraz z kończącymi widowisko przebierańcami – już 25 stycznia podczas koncertu noworocznego w Dobroniu.

Oprócz Siemieńca w regionie sieradzkim i panowie i pary tańczyli na „len” i na „konopie”, czyli tańce na urodzaj.  Panowie skakali na konopie, a panie na len. Skacząc w parach, jedna osoba była podparcie dla drugiej, która mogła wtedy wyżej skakać. Obrzęd utrwalił na swoim obrazie „Kozoki sieradzkie. Na konopie” w z 1970 roku.

 Kusoki, czyli ostatki po opoczyńsku

W regionie opoczyńskim końcówka karnawału upływała pod hasłem kusoków. Były to huczne zabawy od Tłustego Czwartku do wtorku przed Środą Popielcową, organizowane na tłusto i suto, bo za pasem był 40-dniowy post. Jak pisał w swoich opracowaniach Jan Łuczkowski, etnograf i wieloletni dyrektor Muzeum Regionalnego w Opocznie, w czwartek podawano pieczono pączki i placki, a na wtorkową kolację jajecznicę na kiełbasie. Mieszkańcy dobrze przygotowywali się do biesiad m.in. w niektórych wsiach w poniedziałek zbierano słomę lub siano na opłacenie grajków, izba była udekorowana, a w zabawie uczestniczyli wszyscy mieszkańcy. Podczas zabawy młode mężatki wkupywały się do grona już doświadczonych, były tańce na urodzaj i obijanie starych kawalerów.

Od ponad ćwierćwiecza kusoki, ale w bardziej współczesnej formie organizuje gmina Opoczno, a od kilku też powiat opoczyński. To spotkanie i zabawa z udziałem Kół Gospodyń Wiejskich, które w ten sposób podsumowują poprzedni rok. W tym roku gminne Kusoki w Kraśnicy zaplanowano na połowę lutego. Tradycyjnie stoły będą uginać się od smakołyków przygotowanych przez gospodynie m.in. pierogów, potraw z kapusty, pączków i faworków, zagrają zespoły ludowe, a panie z KGW przyjmą podziękowania za swoją działalność i promowanie kultury opoczyńskiej.

Tradycją także tej części województwa byli przebierańcy, którzy chodzili „dom po domu”. Zawsze był Żyd, diabeł, Cygan, Cyganka i niedźwiedź. Ten kto odgrywał tę rolę, był owijany grochowinami, pod którą była mocowano deskę chroniącą przed uderzeniami poganiacza podczas widowiska. Niedźwiedzia – na łańcuchu lub sznurku – prowadził Cygan, który go poganiał i temperował, bo to miś był zawsze gwiazdą przedstawienia i trzymały się go figle. Swoją rolę miał też diabeł, który był umazany czarną pastą lub sadzą. Z czasem wśród przebierańców pojawiały się też inne postacie m.in. doktor, bocian, baba. 

Mali_Lubochnianie.jpg

Ten obrzęd w ubiegłym roku odtworzył w Brenicy Młodzieżowo-Dziecięcy Zespół Pieśni i Tańca „Mali Lubochnianie” działający przy Gminnym Centrum Kultury w Lubochni. Przebrane dzieci i młodzież obeszły całą Brenicę. Był miś prowadzony na postronku, diabeł, Żyd, Cyganki i bocian. Były tradycyjne przyśpiewki przebierańców:  "Kowole, kowole, okujta nam koła (…) oj jedzie od Lubochni kompania wesoła (…) z wesołą muzyką, ze śpiewem i tańcem (..) oj idą od Lubochni same przebierańce."

Bale dobroczynne i nie tylko

W zachodnio-południowej części województwa popularne były dobroczynne bale karnawałowe. Takie zabawy często odbywały się w międzywojniu i zwykle miały szczytny cel. Jak mówi Gabriela Górska z Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola, organizowano je przy okazji zbiórek np. na straż pożarną lub ubogie dzieci. Najczęściej były to bale bardzo eleganckie lub kostiumowe, a jedna z pierwszych tego typu imprez odbyła się w Zduńskiej Woli w hotelu Rathego (dziś to siedziba Sanepidu) w 1909 roku. Popularne były też bale kostiumowe dla dzieci.

Muzeum stara się przybliżyć te tradycje najmłodszym mieszkańcom miasta i powiatu podczas warsztatów, na których przygotowywane są np. kotyliony. – Okazuje się, że dzisiejsze dzieci praktycznie nie wiedzą o co chodzi, gdy opowiadamy o dawnych zwyczajach. Ostatnie „ostatki” na naszym terenie to lata 90 – mówi Gabriela Górska.

kw

Mat.jpg

piątek, 17 stycznia 2025

Seans w starym kinie

Łódź i województwo łódzkie przez niemal cały wiek dwudziesty było prężnym ośrodkiem kinematografii. Dziś już tylko w nielicznych miejscach można dotknąć tamtej świetności.

Łódź była przez lata niekwestionowaną stolicą polskiej kinematografii. Pierwszy pokaz filmowy w stolicy województwa miał miejsce w parku Helenów 1 sierpnia 1896 roku. W roku 1899 bracia Władysław i Antoni Krzemińscy założyli w Łodzi pierwszy stały kinematograf w Polsce - Gabinet Iluzji przy ul. Piotrkowskiej 120. W tym czasie zaczęły powstawać następne iluzjony. Do najpopularniejszych należały m.in. Theatre Optiqe Parisienne przy ul. Piotrkowskiej 15, The Bio-Express przy ul. Zielonej 2 czy Belle-Vue przy ul. Mikołajewskiej 40 (Sienkiewicza).

W 1908 roku stanął w Łodzi pierwszy gmach zbudowany wyłącznie na kino. Był to Odeon przy ul. Przejazd 2, czyli późniejsze kino Gdynia przy ul. Tuwima. Wkrótce powstały kolejne kinematografy: Luna przy ul. Przejazd 1, Casino przy ul. Piotrkowskiej 67. Ten ostatni należał do największych w całym Królestwie Polskim. Miał widownię na tysiąc miejsc.

W roku 1918 funkcjonowało w Łodzi 11 kin m.in.: Arkadia przy ul. Piotrkowskiej 22, Urania u zbiegu ulic Cegielnianej 34 (Jaracza) i Piotrkowskiej, Corso przy ul. Zielonej 2, Grand-Kino przy ul. Krótkiej 1 (Traugutta). Kina masowo powstawały także w innych miastach dzisiejszego województwa łódzkiego - w Pabianicach, Piotrkowie, Kutnie, Skierniewicach, Łowiczu…

Ten trend utrzymywał się także po drugiej wojnie światowej. Na początku lat 70. w Łodzi było aż 35 kin o łącznej liczbie 12 tysięcy miejsc. W latach 80. liczba ta zaczęła maleć. Po przełomie ustrojowym ten proces znacznie przyspieszył. W końcu ostatnie małe kina  nie wytrzymały załamania rynku i konkurencji z multipleksami.

Kina, które powstały na początku ubiegłego stulecia i wciąż działają, można dziś policzyć na palcach jednej ręki. Ale, co ciekawe, działa na przykład pierwsze kino w Polsce, czyli założony w 1899 roku przy Piotrkowskiej 120 w Łodzi Gabinet Iluzji braci Krzemińskich. W budynku funkcjonuje Hotel Stare Kino Cinema Residence - obiekt o filmowym charakterze i wystroju. Aranżacja wnętrz, w tym apartamentów, nawiązuje tu do polskich filmów. Tych kręconych w Łodzi: „Ziemi Obiecanej”, „Kingsajzu”, „Stawki większej niż życie”, ale też produkcji kina światowego „Ojca Chrzestnego”, „Różowej Pantery”, „Titanica”. I co najważniejsze,  w dawnej sali kinowej znów można oglądać filmy. Projekcje są atrakcją dla gości.

Jednym z najstarszych, nieprzerwanie działających kin w Polsce jest łódzkie Kino Tatry. Otwarto je w 1907 roku w dawnej sali tanecznej. Wówczas funkcjonowało jako „Belle-Vue”. Nazwa kina zmieniała się wielokrotnie. Na przestrzeni lat przy ul. Sienkiewicza 40 działały „Moulin Rouge”, „Dolina Szwajcarska”, „Rakieta”, a w czasie okupacji „Mai”. Współczesna, dobrze znana łodzianom nazwa „Tatry” pojawiła się po drugiej wojnie światowej. Filmy wyświetlane były zarówno w liczącej niemal 600 miejsc sali, jak i w ogrodzie, podczas plenerowych projekcji. W połowie lat 80. otwarto drugą, kameralną salę. Obecnie, ze względu na panujące w budynku warunki, Kino Tatry działa tylko od początku maja do końca października.

Niewiele młodszy od łódzkich kin jest łowicki „Fenix”. Wprawdzie obecna odsłona kina działa od 2006 roku, ale jego historia sięga 1912 roku, kiedy powstało pierwsze kino w tym mieście – „EOS”. Zostało ono założone przez Edmunda Aleksandra Schmidta i Aleksego Kobielskiego i stanowiło ważny punkt kulturalny w Łowiczu. „Fenix” jest bezpośrednim kontynuatorem tej ponad stuletniej tradycji, zachowuje dziedzictwo kina „EOS”, ale równocześnie oferuje nowoczesne technologie. Po przekształceniach w 2006 roku kino zostało unowocześnione. Jest tu 138 miejsc, ekran perełkowy, dźwięk dolby digital. Cyfryzacja kina odbyła się w 2012 r. We wrześniu 2014 r. podczas gali 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni, kino Fenix otrzymało Nagrodę PISF w kategorii „Kino” za znaczące osiągnięcia w upowszechnianiu i promocji polskiego kina. Na przełomie 2017 i 2018 roku powstała druga sala, studyjna, na 47 miejsc.

Weteranem wśród kin w naszym regionie jest pabianickie kino Tomi. Działa nieprzerwanie od 1926 roku w budynku przy ul. Gdańskiej 4. Początkowo nazywało się Kinematograf Miejski i Kinematograf Oświatowy, mieściło 700 osób. Cieszyło się ogromnym powodzeniem. Frekwencję podbijali zakochani i spacerowicze odwiedzający pobliski park Słowackiego. Podczas drugiej wojny światowej Kinematograf nosił szyld Kapitol, po wojnie kino nazywało się Robotnik. Nosiło tę nazwę do czasu, kiedy w latach dziewięćdziesiątych lokalne kina upadały. Wówczas kupił je w przetargu Tomasz Chmielewski, pasjonat kina. Na cześć właściciela kino od tego czasu zwie się Tomi. Budynek był w tym czasie kilkukrotnie remontowany. Dziś jest to nowoczesne kino z dwiema salami.

- Staram się o to, aby utrzymać klimat dawnego kina, to przyciąga widzów nawet z innych miast - mówi Tomasz Chmielewski, właściciel Kina Tomi. - Na ścianach wiszą na przykład tabliczki z napisami pierwsze i drugie miejsca. Tak było w dawnym kinie. Ładnie to wygląda i ludzie to lubią. Czasami włączam też gong między seansami.

Wszelkie zawirowania przetrwało także kino Odeon w Koluszkach. Budynek kina powstał w 1934 roku. Koluszkowskie kino także wielokrotnie zmieniało nazwy: Czary, Wolność, Przodownik. Dzisiejszą nazwę nadano w latach 50. Dziś Odeon dzieli budynek z Miejskim Ośrodkiem Kultury. Sala kinowa służy nie tylko pokazom filmowym.

Kilka kin w naszym regionie zachowało się od czasów PRL. Wytrzymały zawirowania, bo są częścią miejskich ośrodków kultury. Podobnie jak kina w Łowiczu i Koluszkach. Przykłady? Od 1968 roku działa kino Pasja w Miejskim Domu Kultury w Radomsku. W 1962 roku został otwarty Kinoteatr Syrena w Wieluniu. Jest częścią Wieluńskiego Domu Kultury. Kino w Kutnowskim Domu Kultury działa od września 1972 roku. W 2011 roku zmodernizowano budynek domu kultury i zakupiono nowoczesne wyposażenie. Dziś to komfortowa sala na 350 miejsc, cyfrowy sprzęt, projekcje 3D. W 1978 roku narodził się Kinoteatr Polonez w Skierniewicach, który od 1993 roku działa w ramach Miejskiego Ośrodka Kultury, czyli dzisiejszego, rozbudowanego niedawno, Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach.

czwartek, 16 stycznia 2025

Rekordowe umowy na sport w Łódzkiem

3-letnie kontrakty, ponad 16 milionów złotych dotacji - Województwo Łódzkie wspiera sport. Podpisane zostały umowy na szkolenie, organizację wydarzeń sportowych, zajęć dla dzieci, młodzieży, a także promocją sportu wśród seniorów.

 

- Chcemy wspierać rywalizację sportową na terenie naszego województwa, dlatego podjęliśmy decyzję, aby zwiększyć środki na realizację tego zadania. Ponad 16 mln zł będzie dystrybuowanych przez czterech operatorów w Łódzkiem, żeby dotrzeć w każde miejsce w regionie - mówiła na konferencji prasowej Joanna Skrzydlewska, marszałek województwa łódzkiego.

- Operatorzy to uznane organizacje sportowe - zapowiadał członek zarządu województwa Artur Ostrowski.

Zarząd Województwa Łódzkiego podpisał trzyletnie umowy na dofinansowanie sportu z:

1. Łódzką Federacja Sportu, która w ramach projektu „Interdyscyplinarne szkolenie i współzawodnictwo sportowe” zajmie się zawodnikami w kategoriach młodzika, juniora młodszego, juniora i młodzieżowca.

- Będziemy się zajmować młodzieżą, która zdobywa medale i ma szanse podnosić swój poziom sportowy, żeby stać się reprezentantami Polski w najważniejszych imprezach sportowych - mówi Zbigniew Pacholczyk, prezes Łódzkiej Federacji Sportu.

Federacja zorganizuje m.in. zgrupowania i konsultacje dla reprezentacji województwa w różnych dyscyplinach i kategoriach wiekowych, przygotowaniem oraz udziałem sportowców w zawodach rangi mistrzostw Polski. Na te działania otrzymała 10,5 mln zł.

Federacja umożliwi też aktywności seniorom. Zapowiada seminaria i spotkania z ekspertami dotyczące zdrowia i treningów, prowadzenie systematycznych, bezpłatnych zajęć ruchowych, a także wydarzenia sportowo – integracyjnego dla seniorów. Na program „Aktywny Senior w Łódzkiem” pozyskała 1,08 mln zł;

2. Akademickim Związkiem Sportowym w Łodzi, który zajmie się kompleksowym szkoleniem studentów, w tym organizacją Akademickich Mistrzostw Województwa Łódzkiego, Łódzkich Igrzyskach Pierwszego Roku i innej rywalizacji na poziomie wojewódzkim oraz udział reprezentantów AZS w zawodach wojewódzkich i ogólnopolskich. Kwota dotacji to 900 tys. zł.

- Kilkadziesiąt tysięcy studentów z naszego województwa będzie mogło korzystać z tych środków - zapowiada Lech Leszczyński, prezes AZS Łódź;

3. Wojewódzkim Zrzeszeniem Ludowe Zespoły Sportowe, które zorganizuje „Sport na terenach wiejskich i małych miast w Łódzkiem”. W ramach zadania będą się odbywać zgrupowania sportowców, szkolenia i imprezy sportowo-rekreacyjne. Kwota dotacji dla LZS wyniosła 2,1 mln zł

Marek Mazur, prezes LZS w województwie łódzkim: - Kiedy mówimy o sporcie i kulturze fizycznej, to mamy na myśli nie tylko wyniki sportowe, ale też przyszłe pokolenie, zdrowie społeczeństwa. Sport jest profilaktyką do wszystkich działań związanych z aktywnością społeczną naszego województwa;

4 Łódzkim Szkolnym Związkiem Sportowym. Ten będzie organizował zawody sportowe dla najmłodszych. Na „Sport Szkolny w Łódzkiem” otrzymał 1,65 mln zł m.in. z przeznaczeniem na Igrzyska Dzieci i Młodzieży Szkolnej oraz Licealiadę. - Środki, którymi od dzisiaj będziemy dysponować po raz pierwszy są wydatkowane w sposób systemowy - dodaje Sylwester Pawłowski, prezes łódzkiego SZS.

Wszyscy uczestniczący w konferencji prezesi związków sportowych docenili wydłużenie terminu, na który podpisywane są umowy.

- To pozwala na spokojne rozplanowanie cyklu przygotowań - zachwalał decyzję zarządu województwa Lech Leszczyński, prezes AZS Łódź.

jg/fot. mt

czwartek, 16 stycznia 2025

Lot w kosmos? To możliwe

Maciej Szulczewski, okrzyknięty następcą Sławosza Uznańskiego, łodzianina, który w tym roku ma polecieć w kosmos, opowiada o tym, co robi, aby być bliżej gwiazd.

- Najważniejszą zaletą kosmosu jest fakt, że jest on w większości nieodkryty. To bardzo nęcące - mówi Maciej Szulczewski, student Politechniki Łódzkiej nazywany następcą Sławosza Uznańskiego. – Póki co, dążę do tego, żeby pracować w branży kosmicznej. Tak można się wynieść na orbitę i dosłownie bujać w obłokach.

Jednak droga w kosmos, którą wytyczył sobie student z Łodzi, nie ma nic wspólnego z bujaniem w obłokach. To raczej mocne stąpanie po ziemi, zdobywanie wiedzy i praca nad tym, aby pasja stała się ciekawym, pełnym wyzwań zawodem.

Kosmosem interesował się już jako dziecko, zwłaszcza astronomią, astrofizyką.

- Czymś cudownym i magicznym było oglądanie zdjęć z teleskopów. To mnie urzekło, dlatego wybrałem kierunek studiów, który dałby mi możliwość pracy przy projektowaniu i budowie rakiet kosmicznych - wspomina Maciej.

Studiuje Mechanical Engineering na Wydziale Mechanicznym/IFE Politechniki Łódzkiej. I przeciera szlaki dla tych, którzy interesują się branżą kosmiczną. Od czerwca zeszłego roku zasiada w 30-obowej Radzie Studentów przy Prezesie Polskiej Agencji Kosmicznej. To interdyscyplinarne gremium doradcze składające się ze szczególnie uzdolnionych studentów z całej Polski.

- Wygląda to mniej więcej tak, że jeśli jest jakaś inicjatywa edukacyjna, jesteśmy proszeni o opinie czy rekomendacje, Ale nasze zadanie to przede wszystkim promocja branży kosmicznej wśród studentów i inspirowanie ich do tego, żeby nie bali się przyszłości w tej dziedzinie. W Polsce można pracować i rozwijać się w przemyśle kosmicznym - zapewnia Maciej.

Sztandarowym projektem rady jest doroczna konferencja UP! W zeszłym roku odbyła się w listopadzie na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej Curie w Lublinie. Połączyła wszystkie uczelniane koła kosmiczne w Polsce.

- Mogliśmy się poznać, porozmawiać z przedstawicielami firm, posłuchać ciekawych wykładów. Myślę, że zrobiliśmy dobrą robotę - opowiada nasz człowiek w Radzie Studentów przy Polskiej Agencji Kosmicznej.

W rekrutacji do rady bierze się pod uwagę trzy kluczowe kryteria: udział w projektach kosmicznych, uczestnictwo w kołach naukowych, prowadzenie badań w sektorze kosmicznym, ale też wiedzę na temat rynku kosmicznego. W przypadku Macieja kluczowy był projekt, w którym brał udział. Opierał się na badaniu ultracienkiwch powłok mogących chronić materiały wysyłane w kosmos przed promieniowaniem i skokami temperatur. Badania były częścią programu E2TOP przeznaczonego dla najzdolniejszych studentów. Wcześniej Maciej zasłynął projektem polegającym na stworzeniu robota pneumatycznego do diagnostyki układu pokarmowego człowieka. Wyposażony w sztuczne mięśnie McKibbena robot miał kształt węża i potrafił poruszać się w ciasnych, podłużnych przestrzeniach.

Maciej sam jest także przykładem tego, że kosmos to branża z potencjałem. W zeszłym roku był na trzymiesięcznym stażu w Rocket Factory Augsburg, największej prywatnej firmie rakietowej w Europie. Pracował jako inżynier testów.

- Poświęciłem na to całe wakacje, ale mając ofertę takiej firmy, nie mogłem nie skorzystać – mówi.

Teraz bierze udział w Splot Artemis Generation. To organizowany w partnerstwie z Ambasadą USA oraz Departamentem Stanu USA program, który angażuje młodych naukowców różnych dziedzin w tworzenie projektów dotyczących przyszłości człowieka w kosmosie.

- Inauguracja była w grudniu. Szukamy rozwiązań dotyczących wykorzystania zasobów kosmicznych. To początkowy etap, ale będziemy badać, czym mogą one być i jak używać ich od strony technicznej, praktycznej, prawnej, ekologicznej. Nasze poszukiwania mogą być przydatne podczas ekspansji w kosmosie - opowiada Maciej.

Te wszystkie drobne kroki przybliżają łódzkiego studenta do spełnienia marzenia, jakim jest lot w kosmos.

-  Nie zaprzątam sobie tym głowy jakoś szczególnie. Biorę pod uwagę, jak skomplikowana jest rekrutacja astronautów. To, co już robię w kosmosie i co będę kiedyś robił, czyli satelity i rakiety, jest bardzo ciekawe, ale nie dlatego że może kiedyś polecę na orbitę. Oczywiście mam nadzieję, że te pomniejsze cele staną się środkami do tego, żeby polecieć - mówi.

Rada dla tych, którzy chcieliby pójść w jego ślady?

- Główna to taka, że się da, że jest to osiągalne. Są w Polsce i Europie firmy, które się tym zajmują i zatrudniają studentów oraz absolwentów wielu kierunków - przekonuje Maciej Szulczewski. - Przykład Sławosza Uznańskiego jest inspirujący. Jest on ambasadorem naszej uczelni i żywym dowodem na to, że lot w kosmos jest możliwy. Dla studentów i profesorów nasz astronauta jest impulsem do inwestowania w rozwój tej dziedziny.

aa/fot. mr