Przejdź do treści Przejdź do menu głównego Przejdź do wyszukiwarki

Widzew – Legia: podział punktów w klasyku

niedziela, 2 listopada 2025
Było blisko. Widzew prowadził 1:0, ale na 5 minut przed końcem meczu legioniści wyrównali i wywieźli z Serca Łodzi punkt.

Obie drużyny przystąpiły do meczu poranione. Żadnej z nich miejsce w środku tabeli z pewnością nie zadowala. Widzew wprawdzie wygrał mecz w 1/16 Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin, ale wcześniej w lidze dostał „baty” od Motoru Lublin. Legia odpadła z Pucharu po porażce z Pogonią Szczecin, no i straciła trenera, bo Edwarda Iordanescu zrezygnował z tej funkcji. Obie drużyny przed meczem miały też taki sam dorobek punktowy.

Pierwszy kwadrans meczu należał do Widzewa. Gospodarze czuli się pewniej, nie bali się dryblować, grać kombinacyjnie, walczyli o każdą piłkę. Legii po odejściu szkoleniowca, jakby brakowało śmiałości. Widzew mógł przypieczętować ten dobry okres gry golem, bo w 14 minucie po wymianie piłek między Mariuszem Fornalczykiem a Szymonem Czyżem, ten ostatni wbiegł w pole karne, puścił piłkę wzdłuż bramki Legii, ale Sebastian Bergier nie sięgnął jej nogą.

Potem częściej legioniści zagrażali bramce Widzewa. Z początku głównie po rzutach rożnych, ale w 37 min. Paweł Wszołek wbiegł w karne, podał piłkę wzdłuż bramki, na szczęście nikt jej nie sięgnął. Mocny strzał chwilę później oddał Bartosz Kapuska i jak się później okazało, był to jedyny celny strzał na bramkę w tej połowie, jaki oddała którakolwiek z drużyn.

Druga połowa była już dużo bardziej żwawa. Wprawdzie zaczęło się od ataków Legii, ale Widzew z groźnie kontratakował. Najpierw po akcji Mariusza Fornalczyka w dobrej sytuacji znalazł się Fran Alvarez, potem nastąpiła zmiana – to Alvarez sprytnie podał z rzutu wolnego do Fornalczyka, ale strzał widzewiaka był niecelny. W 60. min. znów świetna kontra, tym razem szybkością wykazał się Szymon Czyż, ale zabrakło mu pewności siebie. Był już sam na sam z Kacprem Tobiaszem, jednak zamiast strzelać, próbował podawać i obrońcy wybili piłkę na rzut rożny.

Ale kiedy się dużo atakuje, musi przyjść sukces. W kolejnej akcji skrzydłowy Angel Baena był ciągnięty za koszulkę w polu karnym i po tym faulu Sebastian Bergier pewnie wykorzystał „jedenastkę”.

Po golu legioniści rzucili się do ataku. Zepchnęli Widzew do obrony, a w 70 min. doszło do istnego bombardowania bramki  Velijki Ilića. Piłkę po kolejnych strzałach wybijał sam bramkarz, albo pomagający mu obrońcy.

Widzew z rzadka kontrował i w 80 min. w dobrej sytuacji znalazł się Juljan Shehu, ale Tobiasz wyszedł z tego pojedynku zwycięsko.

W 85. Legia dopięła swego. Niepilnowany w polu karnym znalazł się Ermal Krasniqi i pewnie umieścił piłkę w siatce.

W końcówce to Legia była bliższa strzelenia zwycięskiego gola, ale wynik nie uległ już zmianie.

 

Widzew Łódź – Legia Warszawa 1:1 (0:0)

Gol dla Widzewa: Bergier (66. k.)

gol dla Legii: Krasniqi (85.)

Widzew: Ilić – Andreau, Visus, Żyro, Gallapeni – Alvarez, Czyż (80. Hanousek), Shehu Ż (90. Therkildsen) – Baena (80. Pawłowski), Fornalczyk (80. Akere) – Bergier (72. Zeqiri)

jg/fot. Sebastian Sołtyszewski