Oryginalne kiszonki „Z Wrzasku o brzasku” prosto na rynek w Łodzi
piątek, 9 maja 2025Grażyna i Tomasz Andrzejewscy są lokalnym przykładem realizacji hasła: rzuć wszystko i mieszkaj… we Wrzasku. To właśnie tu, w małej miejscowości w gminie Stryków, szukając spokoju od zgiełku Łodzi, osiedli 23 lata temu, a od kilkunastu prowadzą swoje gospodarstwo produkując oryginalne kiszonki. W każdą sobotę ich wyroby m.in. kiszona rzodkiewka, dżem truskawkowy z chili czy ocet z pokrzywy jadą o brzasku na rynek „Prosto od rolnika” do Łodzi.
We Wrzasku życie faktycznie zaczyna się o brzasku. Wtedy pieje kogut budzący kury i właścicieli gospodarstwa, wtedy owczarek Rubin domaga się wypuszczenia na dwór, wtedy trzeba wstać i iść do ogrodu – albo pielić i sadzić, albo zrywać, albo szykować się na rynek.
– Od rana są grządki, a po południu słoiki – potwierdza pan Tomasz, jak żartuje, „z zawodu dyrektor”. Gdy zaczynali swoją kiszonkową przygodę, zarówno on, jak i żona, nie mieli zawodowo nic wspólnego z uprawą roślin i przygotowaniem przetworów. – Skończyłem archeologię, później prawo finansowe i gospodarcze, ukończyłem też Francuski Instytut Zarządzania – wylicza pan Tomasz. Oboje przez lata mieszkali i pracowali w Łodzi, gdzie pan Tomasz w 1997 roku m.in. otwierał kino Polonia.
Pani Grażyna dziś jest szczęśliwą emerytką, ale wcześniej pracowała jako nauczycielka oraz bankowiec. W pewnym momencie postanowili zwolnić i uciec z miasta. – Wypaliłem się, zdrowie zaczęło szwankować – opowiada właściciel gospodarstwa, które kupili z myślą o domku wakacyjnym – od wiosny do jesieni.
- Ale wyszło inaczej – śmieje się pani Grażyna, która swoim artystycznym wyczuciem pomogła zamienić rolniczą posesję w miejsce z duszą. Dzisiejszy dom, połączony z pracownią kiedyś był… oborą, pomost przy stawie to miejsce po dawnej, spalonej stodole, a grządki pod tunelami na początku były wysypiskiem śmieci. - Kupiliśmy to gospodarstwo w 2002 roku, mieszkamy od 2008, a w pierwszym roku była tu tylko wylewka – wspomina pan Tomasz. Dziś trudno w to uwierzyć – dom przypomina galerię artystyczną, a myśli zwalniają, gdy tylko przekroczy się bramę, za którą odwiedzających wita piękny, choć naturalistyczny ogród. Są kręte ścieżki, wiele dziko rosnących krzewów, które zachwycają kolorami, jest drewniany pomost i … święty spokój. Właściciele podkreślają, że właśnie to natura dyktuje warunki w ich gospodarstwie.
Zaczynali od małego ogródka warzywnego na swoje potrzeby – była pietruszka, pomidory, marchewka. Dziś rosną tu praktycznie wszystkie warzywa – jest fasola, pomidory karłowate, jarmuż, będą patisony, cukinia, papryki. W 2016 roku założyli działalność, bo okazało się, że niewielki z pozoru ogródek ma ogromne możliwości, a oni wielkie apetyty na nowe receptury przetworów i kiszonek, które stały się ich znakiem rozpoznawczym. Kiszą praktycznie wszystko: czosnek, rzodkiewkę, paprykę czy buraki i kalafiora, łącząc je z nietypowymi wydawałoby się przyprawami, jak kapusta z imbirem czy melon z mniszkiem lekarskim. Oprócz tego mają bardzo szeroką ofertę przetworów i marynat. W zależności od dostępności warzyw i owoców, robią ogórki konserwowe z chili, dynię w zalewie, pikle, cebulę czerwoną w marynacie, jabłka z burakami, sałatki, ćwikłę i przeciery. Mają salsę grzybową, konfiturę dyniową z pomarańczą, dżem marchewkowy, konfiturę z białej cebuli, cukinii czy winogron. Pan Tomasz wyspecjalizował się w octach, które robi z mniszka lekarskiego, jabłek, malin, mirabelki, pokrzywy czy nawet z magnolii.
Ich produkty można kupować bezpośrednio we Wrzasku – nie koniecznie o brzasku – w każdy czwartek, a także w soboty, w Łodzi, na rynku „Prosto od rolnika” przy ul. Piwnej. Ich stoisko można również znaleźć na targach w Księżym Młynie. Do czasu zamknięcia hali Gwardii, byli także obecni w stolicy, gdzie kiszonki i przetwory z gm. Stryków miały wielu wracających klientów. Wśród stałych odbiorów jest m.in. łódzki hotel Vienna House Andel’s.
- Klienci wracają, więc to jest odpowiedź na pytanie, czy smakuje – mówi pan Tomasz. Jak dodaje, klienci mają wiele pytań i często wydają się zaskoczeni, że z jednego warzywa czy owocu można zrobić i kiszonkę, i dżem i konfiturę. W swojej ofercie mają klasykę przetwórstwa, czyli przecier pomidorowy, który dał panu Tomaszowi przydomek „Pan Pomidor”, ale i wiele eksperymentalnych propozycji. – Zarówno w uprawach, jak i w przetworach, uczę się na własnych błędach – przyznaje pan Tomasz.
Do udanych prób należy konfitura z mahonii, która przypadkiem pojawiła się w ich tajemniczym ogrodzie. – Ona kwitnie na żółto, praktycznie w tym samym czasie, co forsycja, a później daje czarne jagody. W ubiegłym roku z 8 kilogramów zrobiliśmy 12 słoiczków konfitury – opowiadają gospodarze. Innym przykładem jest ocet z bzu czy mniszka lekarskiego. – Między innymi dlatego nie kosimy trawy, bo razem z nią wyrastają te cuda natury – mówi pani Grażyna, której specjalnością jest również bigos wegański. – To nasz autorski przepis – podkreśla. Potrwa jest m.in. z podgrzybkami i śliwką. – Zaczęłam według tego przepisu gotować z 30 lat temu, nasz syn był wtedy mały i mówił: mamo zrób tę czekoladową kapustę – wspomina.
Rynek „Prosto od rolnika” w Łodzi działa w każdą sobotę w dwóch lokalizacjach – przy Manufakturze, przy ul. Piwnej oraz przy Porcie Łódź. Co tydzień swoje produkty sprzedają tam lokalni rolnicy, hodowcy warzyw i owoców, producenci rzemieślniczych chlebów, serów, tradycyjnych wędlin, naturalnych soków i przetworów. Rynki są czynne od godz. 7 do południa, do ostatniego produktu i klienta. Zapraszamy już w najbliższą sobotę, 10 maja.
kw
fot. T. Grala
Galeria
https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/oryginalne-kiszonki-z-wrzasku-o-brzasku-prosto-na-rynek-w-lodzi#sigProIdc9b5f25116