Smak tradycyjnego chleba z Jasionnej. Po świeży i pachnący bochen zapraszamy na rynek „Prosto od rolnika”
piątek, 4 lipca 2025Klienci chwalą, że żytni chleb na zakwasie od pani Agnieszki Ciołek jest świeży przez cały tydzień. I mówią prawdę – tradycyjne domowe bochenki wypieka w prawdziwym chlebowym piecu z aptekarską dokładnością, ale i szacunkiem do tradycji i zdrowej kuchni. W każdą sobotę jej pieczywo można kupić na rynku „Prosto od rolnika” przy Porcie Łódź.
W gospodarstwie Agnieszki i Dariusza Ciołków w Jasionnej (gm. Błaszki) cały rytm tygodnia jest podporządkowany wypiekom.
Tuż przed sobotnim rynkiem, gospodyni wstaje w nocy, żeby zagnieść ciasto, potem znów na chwilę się kładzie biegając między domem a specjalnie przygotowaną, kiedyś tzw. „letnią” kuchnią z prawdziwym chlebowym piecem. Tu wszystko jest tradycyjne i zgodne ze sztuką, nawet szczotki z trawy morskiej do wcierania wody w bochenki, żeby skórka była bardziej chrupiąca.
- Lubię to robić – mówi pani Agnieszka, która na poważnie przygodę z rzemieślniczymi chlebami zaczęła bardzo niedawno, bo pod koniec ubiegłego roku. Wcześniej pracowała w ubojni. – Lepiej późno niż wcale, teraz to jest moja profesja.
Na rynek „Prosto od rolnika” trafiła dzięki koleżance z lokalnego KGW, która sama tam jeździła z ciastem. Wcześniej pani Agnieszka wypiekała chleby dla siebie i dla rodziny. Ale tak smakowały, że zainteresowanie rosło. – Właśnie ta koleżanka brała czasem chleby ode mnie na ryneczek. I mówiła, że ludzie kupują, chwalą, no i tak się zaczęło – opowiada jednocześnie przesypując mąkę przez sito. Sama przy Porcie stoi od stycznia tego roku. Ma tam już swoich stałych klientów np. pana, który lubi tylko mocno spieczoną skórkę. Gdy są przerwy w handlu, jak w majówkę czy po Bożym Ciele, klienci robią zapasy.
– Zamrażają chleb, a potem mają jak świeży – opowiada.
Druga grupa amatorów jej bochenków to okoliczni mieszkańcy, dla nich piecze w pierwszej połowie tygodnia. Wśród nich brat pani Agnieszki, który przyjeżdżał po jej chleby nawet, gdy jej nie wychodziły, tak jak dziś.
Pierwsze samodzielne bochenki zaczęła robić trzy lata temu, jak sama przyznaje to były trochę eksperymenty, ale zawsze oparte o naturalne składniki i wspomnienia smaku chleba pieczonego przez jej babcię. Zresztą nie tylko smaku, ale i ważnych zasad, takich jak przykrywanie rosnącego ciasta poduszką, po to aby miało odpowiednią temperaturę. – Do swojej receptury dochodziłam długo. Raz ciasto było za rzadkie, raz za gęste, próbowałam – opowiada, gdy pieczenie było jeszcze hobby, bo pracowała zawodowo. Dziś to jej główne zajęcie, do tego bardzo czaso i pracochłonne, bo wszystko robi samodzielnie i własnoręcznie, począwszy od zakwasu. – To nie thermomix tylko ręce – śmieje się.
Wcześniej nawet ciasto sama wyrabiała, a przy kilkudziesięciu bochenkach np. na rynek „Prosto od rolnika” to bardzo ciężka praca, ale od kwietnia ma specjalną maszynę, która tę część wykonuje za panią Agnieszkę. Każdą pozostałą czynność z całego procesu, wykonuje sama – począwszy od palenia w piecu, przez wygarnianie z niego popiołu czy mycie go przed włożeniem chlebów. Sam piec to inicjatywa pana Dariusza, który widział, jak żona musi się gimnastykować, żeby włożyć i wyjąć chleby z pieca, który mieli wcześniej. Dlatego zbudowali nowy, który ma komorę dużo wyżej, co jest ogromnym ułatwieniem dla pani Agnieszki. Jedno pieczenie to 16-17 bochenków, a z ich wcześniejszym przygotowywaniem to praktycznie cały dzień.
Kuchnia z piecem to jej świątynia. – Pieczenie chleba to dla mnie bardzo ważna rzecz, taka duchowa – przyznaje.
Chleby, które robi, nazywa uczciwymi, bo są bez żadnych ulepszaczy, tylko na sprawdzonej mące z Młyna Kraszewice, na domowym zakwasie, wodzie i z maślanką. Każdy – uczciwie – waży 1,30 kg, każdy jest delikatnie formowany, a potem przekładany w piecu podczas godzinnego pieczenia.
Pani Agnieszka robi i okrągłe i podłużne bochenki, a na sobotnie rynki także domowe ciasto drożdżowe. Wśród jej wypieków zdarzają się też chleby z czarnuszką czy żurawiną. Na sobotnim rynku przy Pocie jest najczęściej duży wybór. I często kolejka klientów już czeka, aż ona rozpakuje pieczywo. Jej chleby – te najbardziej tradycyjne - są też częścią wiejskich kącików podczas wesel. Odkąd pani Agnieszka piecze chleby, rodzina już nie je sklepowego pieczywa. – Wszystko jest swoje, domowe – mówi z dumą pani Agnieszka i wylicza: jajka, warzywa, owoce, bo w gospodarstwie są i krowy, i kury, i gęsi, i indyki i – pasja pana Dariusza – gołębie.
Rynki „Prosto od rolnika” działają w dwóch lokalizacjach: przy Manufakturze (wjazd od ul. Piwnej 10) oraz na parkingu obok Sport Stacji przy Porcie Łódź (ul. Pabianicka 245). Są czynne w soboty, od godz. 6-7 do południa – do ostatniego produktu. Można tu kupić bardzo tradycyjną i lokalną żywność: rzemieślnicze chleby i sery, domowe twarogi i przetwory, swojskie wędliny, tradycyjne ciasta, a także świeże warzywa i owoce.
kw
fot. T. Grala
Galeria
https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/domowy-chleb#sigProId297a9d227b