Łódzkie dla młodych. Nasz skrzypek eksportowy
poniedziałek, 13 października 2025Wojciech Niedziółka, jeden z najzdolniejszych skrzypków młodego pokolenia, student Akademii Muzycznej w Łodzi, stypendysta marszałka województwa łódzkiego, właśnie rozpoczął studia w szwajcarskiej Bazylei. Ma zaledwie 22 lata i całkiem pokaźny dorobek. Choć sam skromnie mówi: - Jestem dopiero na początku drogi.
Basel Music Academy, w której Wojciech Niedziółka rozpoczął studia magisterskie, to jedna z najbardziej prestiżowych uczelni muzycznych w Europie. Aby się tam dostać, trzeba przejść wieloetapową rekrutację.
- Pierwszy etap to wysłanie portfolio i listu motywacyjnego. Potem trzeba dosłać nagrania. Ocenia je komisja i na ich podstawie zaprasza do przesłuchań na żywo. Cieszę się, że rozpocząłem tu studia, bo tutejsze środowisko sprzyja rozwojowi artystycznemu - opowiada Wojciech Niedziółka.
Wyjazd do Szwajcarii nie oznacza jednak, że nasz skrzypek rozstał się z macierzystą Akademią Muzyczną w Łodzi.
- Łączę naukę w obu uczelniach, bo tutaj także rozpocząłem studia magisterskie - mówi. - W Łodzi to studia o profilu typowo solistycznym. W Bazylei kierunek nazywa się master performance i jest tu również bardzo dużo kameralistyki. Obie uczelnie różnią się nieco pod względem systemu kształcenia. Moim profesorem w Szwajcarii jest Rainer Schmidt, światowej sławy kameralista, członek Hagen String Quartet. W Szwajcarii to człowiek instytucja. W Łodzi natomiast, mam profesora Łukasza Błaszczyka, który jest moim mentorem, ojcem wszelkich sukcesów. Współpracujemy od prawie dziesięciu lat i wspólnie stwierdziliśmy, że przyda mi się nowe, świeże spojrzenie na muzykę, na grę.
Wybór padł na Bazyleę, bo oprócz renomy uczelnia słynie z nowatorskiego podejścia do kształcenia studentów.
- Dużo mniej niż w innych ośrodkach jest tu wyścigu, porównywania. Akcent jest położony na rozwój artystyczny i to wszechstronny. Profesor Schmidt często inspiruje mnie innymi dziedzinami sztuki, nie tylko zagraniem jakiegoś fragmentu muzycznego, ale przytoczeniem cytatu filozofa, pokazaniem obrazu. Na przykład ostatnio porównywaliśmy Bacha z Pablo Picasso. To bardzo otwiera umysł - opowiada Wojciech Niedziółka.

Wojciech Niedziółka jest określany mianem jednego z najzdolniejszych polskich skrzypków młodego pokolenia. A o mały włos nie sięgnąłby po skrzypce.
- Nie pochodzę z muzycznej rodziny, ale muzyka była obecna w moim domu. Była to głównie dobrej jakości rozrywka. Wśród płyt była jednak seria muzyki klasycznej. Tak odkryłem Fryderyka Chopina. Zafascynował mnie, gdy miałem kilka lat. Już w przedszkolu wymieniałem Chopina jako swojego idola, codziennie zasypiałem z polonezem lub walcem – wspomina.
Jednak w Państwowej Szkole Muzycznej im. Karola Kurpińskiego w Warszawie, gdzie jako siedmiolatek poszedł na przesłuchania, orzeczono, że powinien grać nie na fortepianie , a na skrzypcach.
- Pani dyrektor, niezwykła kobieta z autorytetem, ale też dobrą intuicją, przekonywała, że skrzypkowi dużo łatwiej znaleźć pracę, choćby w orkiestrze, ale odkryto też, że mam predyspozycje słuchowe, które są na skrzypcach bardzo ważne - opowiada Wojciech Niedziółka.
Szkołę pierwszego stopnia ukończył w 2016 roku w klasie Anny Rzymyszkiewicz. Naukę kontynuował w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II st. im. Karola Szymanowskiego, pod kierunkiem Łukasza Błaszczyka. Profesor pracował także w Akademii Muzycznej w Łodzi, dlatego świeżo upieczony absolwent Wojciech Niedziółka właśnie tutaj przyjechał na studia skrzypcowe. I tak wrósł w miasto, że dziś jest postrzegany jako muzyk z Łodzi.
- Muzyk to jedno, ale często jestem nazywany łodzianinem. Choć sam czuję, że jestem łodzianinem trochę farbowanym. Ale bardzo cieszę się z decyzji, którą wówczas podjąłem. Czekało tu na mnie wiele pozytywnych zaskoczeń i życzliwości ze strony ludzi. Ważną dla mnie instytucją, która mnie trochę „przygarnęła”, była Filharmonia Łódzka. Tutaj umożliwiono mi spełnienie kilku marzeń. Wykonanie koncertu Jeana Sibeliusa, zagranie pierwszego pełnoprawnego recitalu na scenie filharmonicznej, a przede wszystkim nagranie debiutu płytowego z orkiestrą i maestro Pawłem Przytockim, z którym grałem także pierwszy w życiu występ z orkiestrą symfoniczną. W 2016 roku w Lusławicach w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego – wylicza Wojciech Niedziółka.
Wraz z Filharmonią Łódzką skrzypek nagrał album „Polish Romantic Works”, na którym zarejestrował partię solową I Koncertu Skrzypcowego fis-moll op. 14 Henryka Wieniawskiego z towarzyszeniem Orkiestry Filharmonii Łódzkiej pod dyrekcją Pawła Przytockiego. Lepszego debiutu nie można było sobie wymarzyć, bo płyta została nominowana do Fryderyka, czyli najważniejszej w Polsce nagrody branży muzycznej.
- To cieszy, daje wiatr w żagle i pokazuje, że są ludzie, którzy to doceniają, choć nominacja, czy zdobycie Fryderyka nie były celem tego nagrania - mówi Wojciech Niedziółka. - Oczywiście to ogromny zaszczyt, bo nigdy bym się nie spodziewał, że mój debiutancki album zostanie tak wyróżniony, zwłaszcza że koncert fis-moll Wieniawskiego jest arcytrudny.
Do nagrania płyty Wojciech Niedziółka przystępował ze sławą laureata wielu prestiżowych konkursów w tym Nagrody dla Najwyżej Sklasyfikowanego Polaka XVI Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. Dla skrzypków to konkurs równie ważny i prestiżowy jak Konkurs Chopinowski dla pianistów.
- Konkursy nie są moim głównym kręgiem zainteresowanym, bo nie do końca lubię porównywanie w muzyce, ale wciąż są najskuteczniejszą metodą na dobry start w karierę, przekładają się na propozycje koncertowe i fonograficzne. Konkurs Wieniawskiego, podobnie jak Konkurs Chopinowski dla pianistów, to wydarzenia z niesamowitą siłą rażenia. Budzą zainteresowanie również ludzi spoza branży muzycznej i rzeczywiście bardzo dużo w życiu zmieniają - przyznaje Wojciech Niedziółka.

Są też przepustką na prestiżowe sceny. Przez trzy ostatnie sezony Wojciech Niedziółka wystąpił w większości polskich filharmonii. Zagrał też koncerty w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii. Równie ambitnie i intensywnie rysują się najbliższe plany muzyka. Pod koniec października artysta wystąpi w filharmonii w Zielonej Górze. 15 listopada w Filharmonii Łódzkiej wykona koncert Mieczysława Karłowicza z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej. W kalendarzu są też koncerty kameralne tria fortepianowego, które Wojciech Niedziółka tworzy z Mikołajem Woźniakiem za fortepianem i Michałem Balasem na wiolonczeli - zespół wystąpi w Bazylei i Wiedniu, oraz koncerty orkiestrowe, kameralne, recitale solowe. W maju muzyka będzie oklaskiwać widownia Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Z kolei w październiku skrzypek nagra swoją drugą płytę.
- To bardzo ciekawy projekt realizowany z Akademią Muzyczną w Gdańsku. Zostałem zaproszony jako solista do prawykonania i nagrania koncertu skrzypcowego Grzegorza Fitelberga, cenionego polskiego dyrygenta, którego twórczość kompozytorska została trochę zapomniana. Niesłusznie, bo napisał wiele ciekawych rzeczy, miał niezwykłe czucie symfoniki, co przekłada się na znakomitą orkiestrację, a w dodatku był też skrzypkiem. Napisał koncert skrzypcowy, który nigdy nie został wykonany. Utwór jest niedokończony, a rękopis zaginął na wiele lat. Ukończył go w tym roku mój przyjaciel Józef Domżał - opowiada Wojciech Niedziółka.
Czy w tej gęstej siatce koncertów będzie czas na studiowanie i to w dwóch uczelniach?
- Nic nie daje takiej dawki nowej wiedzy jak scena i chcę, żeby to studiowanie w Szwajcarii również na tym polegało. I tam, i tutaj mam indywidualny tok nauczania, więc uda mi się to pogodzić - mówi skrzypek.

Wojciech Niedziółka jest także tegorocznym stypendystą marszałek województwa łódzkiego Joanna Skrzydlewskiej.
- Jestem bardzo wdzięczny za to stypendium. Poczułem się kolejny raz doceniony, przyczyni się to też do mojego rozwoju. Szwajcaria jest bardzo drogim krajem - mówi.
aa/fot.mt, Łukasz Król
